Hej Zwierz miał pisać o Oscarach ale popadł w całkowitą manię, która towarzyszy tylko i wyłącznie chwili kiedy zwierz zbiera dane do wpisu na temat, który naprawdę go interesuje. Zwierz musi się wam przyznać, że przez lata wytworzył wielką miłość do krótkich animowanych filmików prezentujących logo film producenckich. Zwierz zauważył, że w ostatnich latach te filmiki stają się co raz dłuższe i co raz lepsze. Do tego stopnia lepsze, że niekiedy przy bardzo marny filmie zwierz ma wrażenie, że to najlepsza część całej produkcji. Co ciekawe wydaje się, że co raz więcej firm traktuje to logo już nie jako prosty znak, że dorzucili pieniądze do produkcji ale także coś czym mogą zaskoczyć widza. Oczywiście zwierz tak jak wielu filmowych szaleńców potrafi rozpoznać logo producenta kilka sekund po tym jak się zaczęło a także — co chyba nikogo nie powinno dziwić potrafi mniej więcej po samych logach producentów powiedzieć jakiego mniej więcej gatunku będzie film. Przy niektórych logo zwierz prawie może streścić fabułę. Tak coś co na początku miało jedynie funkcję informacyjną zmieniło swoje znaczenie zarówno dla wytwórni jak i dla samych widzów stając się zarówno obiektem kultu jak i najbardziej rozpoznawalnym elementem budowanej przez wytwórnię marki. Zacznijmy od kwestii informacyjnej. Logo wielkiego producenta mówiło kiedy naprawdę kto film wyprodukował — wszak były czasy kiedy MGM i WB nie były tylko pustymi inicjałami ale nazwiskami właścicieli studiów filmowych. I choć dziś właściwie nie pozostał po tym ślad, to przywiązanie do znaku wytwórni jest na tyle silne, że nikt nawet nie myśli o zmianie. Dziś co raz trudniej przypisać wielkie wytwórnie do określonych rodzajów filmów. Jest to zdecydowanie łatwiejsze w przypadku mniejszych (ale wciąż rozpoznawalnych) producentów. Nie jest to tak strasznie trudne — Logo Bad Robot zapowiada film Abramsa w związku z tym na pewno będziemy mieli akcję i sporo prześwietlonych zdjęć, logo Bruckheimera zapowiada olbrzymi budżet, trochę wybuchów i spore przychody. Widzicie ładne proste logo Weinstein Company — pewnie oglądacie film nominowany do Oscara o którym ostatnio pisali recenzenci. Z kolei niezbyt ładne logo Touchstone zapowiada bardzo często produkcję (choć oczywiście nie zawsze) jest utrzymana w świecie amerykańskich wartości. Z kolei kiedy widzicie film produkcji Icon czy Focus Features najczęściej oglądacie jedną z tych nieco mniejszych produkcji, które jednak wciąż nadają się do oglądania ale nigdy nie dostałby kasy od wielkiego studia bo np. są filmem historycznym, albo ekranizacją Szekspira. Zacznijmy od tego co wszyscy kojarzą — logo pierwszych wytwórni wcale nie pojawiał się na początku filmu — w każdym razie nie we wszystkich przypadkach ale pojawiały się dopiero po samym końcu filmu. Przywiązanie wielkich wytwórni do ich symboli jest większe niż do czegokolwiek innego — trudno się dziwić — kto nie potrafi z pamięci powtórzyć fanfar 20th Century Fox (czy wiecie, że na przełomie wieków firma poważnie zastanawiała się co zrobić skoro minęło już dwudzieste stulecie), nie jest w stanie poczuć lekkiej radości na widok napisu Universal nadlatującego znad krawędzi globu (zwierz co prawda wolałby by na DVD dało się to logo przyśpieszyć), czy nie czeka czym tym razem zaskoczy nas Warner Bros. Wielkie Studia od dłuższego czasu zajęły się dopasowywaniem logo do konkretnych produkcji. Zdaniem zwierza najlepiej z tego zadania wywiązuje się Warner Bros — zwłaszcza w przypadku Harrego Pottera. Drugie miejsce zajmuje DreamWorks, który swoje ładne i proste logo zmienia w bardzo kreatywny sposób. Zdaniem zwierza trudniej o lepszy dowód na to, że publiczność zaczęła przez ostatnie lata zwracać uwagę na intro firm produkcyjnych. Jednak chyba najlepszym przykładem jest szum jaki Universal zrobił wokół prezentacji nowego logo z okazji 100 lecia wytwórni. Doskonale zdając sobie sprawę, że całkiem sporo widzów będzie podekscytowanych słysząc o takiej zmianie. Co ciekawe długość i ciekawy projekt logo nie jest w żaden sposób powiązane z wielkością i znaczeniem firmy produkcyjnej. Jednym z najciekawszych filmików produkcyjnych jakie zwierz widział był poprzedzający Hansel &Gretel należący do Gary Sanchez Production — zwierzowi nie za bardzo podobał się film, ale absolutnie zakochał się w logo producenta. Problem polega na tym, że im więcej takich znaków widzicie przed filmem tym gorzej — istnieje zasada, że im więcej film producenckich złożyło się na jedną produkcję tym gorzej. Oczywiście zdarzają się przypadki — jak na przykład Iron Sky, na który kasę wyłożyło całkiem sporo ludzi i firm, ale w większości przypadków, jest to znak, że film napotkał trudności w czasie produkcji i nikt nie chciał wyłożyć na nią pieniędzy. Choć zwierz musi wam przyznać, że i tak jego ulubioną kartą producenta jest znak, który informuje, że do filmu dorzucił się UK film Council sponsorowany za pieniądze z państwowej loterii — zwierz rzadko widzi po takiej karcie film, który mu się nie podoba. Zmiana Logo producenta zawsze okazuje się jednocześnie znakomitą i fatalną decyzją. Najlepszym przykładem jest zmiana logo Disneya. Nowe podrasowane logo zostało zaprezentowane przed Piratami z Karaibów — piękne, nowocześnie animowane spodobało się nowym widzom i rzeczywiście doskonale odpowiadało nowym fabularnym produkcjom Disneya. Jednocześnie całkiem sporo fanów wytwórni wcale nie była zadowolona, że ich stary dobry animowany zamek został zmieniony na coś innego. Kto wie czy właśnie nie z tego powodu Sony Classic nie zmieniło swojego niesamowicie prostego logo od lat. Podobnie United Artist, który jedynie odrobinę podrasował swoje logo od lat 80. Z kolei Miramax właściwie zachował to samo logo tylko podrasowując je odrobinkę. Trzeba jednak pamiętać, że logo wytwórni jest też sporo warte — nawet w chwili w której wytwórnia pada opłaca się przejąć jej logo — jak w przypadku MGM. Ale czasem zwierzowi logo podoba się bez żadnego związku z tym co dana wytwórnia reprezentuje. No dobra zwierz ma słabość do logo Gaumont czy Pathe ale przede wszystkim dlatego, że są to dwie najstarsze wytwórnie filmowe w historii. Częściej jednak zwierz zachwyca się takim intro ponieważ po prostu jest śliczne — przede wszystkim Lionsgate ma przepiękne intro, drugie które zwierz znalazł i uwielbia (oraz uważa za najładniejsze) jest logo Polsky film, które po prostu jest przepiękne. Kolejna kategoria którą zwierz lubi to studia filmowe powiązane z filmami na podstawie komiksów. Marvel Studios rozpoczęło rywalizację przedstawiając różne a jednak niesłychanie podobne logo do każdego kolejnego filmu, na podstawie komiksu. Zdaniem zwierza to z pewnością skłoniło DC Comics do podrasowania swojego własnego logo, które trzeba powiedzieć, jest jednym z najładniejszych jakie zwierz widział. Niemniej nie wywołuje to takich silnych (radosnych!) emocji jak logo Marvela. Niestety Internet nie docenia fascynacji zwierza i nie udało mu się znaleźć wszystkich przykładów. Trzeba jednak stwierdzić, że co raz częściej zwierz łapie się na tym, że po tym jak skończą nie wiele dobrego czeka go w czasie seansu. Co więcej zwierz zastanawia się gdzie to wszystko zmierza. Logo wytwórni staje się co raz lepiej zrobione, co raz dłuższe i co dalej idzie — co raz częściej “kultowe” (blech zwierz nigdy nie wie kiedy to słowo pasuje ale tu chyba pasuje). Co więcej co raz częściej stają się powoli częścią filmu (pamiętacie początek Sherlocka z genialnie wkomponowanymi znakami wytwórni). Zobaczymy gdzie to nas zaprowadzi, choć z drugiej strony im więcej fajnych logo przed seansem tym lepiej. Zwłaszcza, że dziś wieczorem osobą, która odbierze statuetkę za najlepszy film nie będzie jak wielu zapomina reżyser, czy ktokolwiek artystycznie zaangażowany w produkcję filmu. Statuetkę do sera przytuli producent. Czyli ten człowiek, który w show biznesie odpowiedzialny jest za słowo biznes. I nawet jeśli się nam to nie podoba, to nie sposób nie być wdzięcznym ludziom, którzy są na tyle szaleni by wykładać kasę na kino. Sami pomyślcie — miliony dolarów by nakręcić film. Szalone. Pewnie dlatego takie genialne. Dobra jesteście po lekturze tego nie do końca składnego ale pięknie ilustrowanego wpisu. Zwierz przypomina, że widzimy się dziś wieczorem (dla zwierza dokładnie za 24 godziny bo zwierz pisze te słowa dokładnie o 2 w nocy) na facebooku gdzie zwierz będzie relacjonował rozdanie Oscarów, zwierz nie wie czy będzie robił to samo na twitterze ale w sumie tam też zaprasza. Wpis będzie zaś o poranku. Tych którzy będą oglądać zwierz poucza, że najlepiej ogląda się mając na podglądzie stream nie tylko zwierza ale także stronę imdb gdzie od razu są zdjęcia i na której profilu dzięki liczeniu “like” można szybko dowiedzieć się jak międzynarodowa społeczność odebrała daną nagrodę. Zwierz poleca też siedzieć na czymś naprawdę miękkim. Ważne jest by mieć przy sobie listę wszystkich nominowanych by skreślać nominowanych. A i jeszcze jedna ważna rzecz — nie zapomnijcie zadzwonić do pracy, że spóźnicie się w poniedziałek (albo miejcie jak zwierz tak dobrych szefów, że zadadzą wam z wyprzedzeniem pytanie czy się w ogóle pojawicie). Dobra to do zobaczenia Ps: Jeśli macie własne propozycje to zwierz jest oczywiście otwarty na wszelkie linki, wspominki i propozycje. Ps2: Zwierz wie, że był to wpis bardzo wyczekiwany i przeprasza jeśli nie sprostał waszym oczekiwaniom.
8.4K views, 154 likes, 81 loves, 31 comments, 32 shares, Facebook Watch Videos from Walczę O Siebie: Nigdy się nie poddawaj Walcz O Siebie 栗♀️
About “Nie na wszystko jest odpowiedź”Nigdy się nie poddawaj i wierz w siebie 1. Marzenia się spełniają tylko wierz w to, wierz w to Myślisz że nie masz już szans - tylko tak myślisz Przecież wszystko jest możliwe. Mów, że się nie poddasz, po prostu w to wierz Wtedy się przekonasz że serio tak jest. Nie czuj się przegranym Gdy się nie poddasz to na pewno to wygrasz. Pierwszą markową torebkę kupiłam w wieku 20 lat. To była czarna, skórzana prostokątna torebka Calvin Klein z wyraźnym logo. Nie wiem co spodobało mi się bardziej, nietypowykształt, pojemność tej torebki czy to wielkie logo. No dobra wiem, logo. I to dla tego logo zapieprzałam na dwie zmiany przez miesiąc w angielskim hotelu i indyjskiej knajpie. Torebkę znalazłam w tkmaxx i co tydzień sprawdzałam, czy jeszcze jest dostępna. Czekała na mnie, a raczej na ciężko zarobione przeze mnie funty. Czy poczułam się dzięki nie lepiej? Helll yeahhh!!! Czułam się jak ktoś ważny, ktoś to dołączył do elitarnego grona ludzi coś jest dokładnie TA torebka„Żeby coś znaczyć, musisz mieć”Tak to wtedy postrzegałam, jeszcze nie wiedziałam, że kupując tę (a potem ogrom innych torebek) chcę wypełnić pustkę. Głęboki krater, który powstał w dzieciństwie. Żeby coś znaczyć, musisz MIEĆ. Takie było wtedy moje nie było mnie stać na torebki Prady, Chanel czy LV kupowałam drobiazgi. Kolczyki chanel (oczywiście w kształcie logo marki), brelok Miu Miu, portfel Prady, bransoletkę Tiffany&Co, pokrowiec na telefon od Mulberry. Zawsze chciałam mieć coś z LV, ale nie było mnie tam stać nawet na głupi brelok. Kupowałam te pierdoły i czułam się lepiej. Czułam, że należę do grona klientów tych wielkich domów mody. Wystarczyło, że kupię coś najtańszego z oferty i już mogłam poczuć się coś warta. Wydawałam na te pierdoły mnóstwo kasy, no ale przecież, żeby coś znaczyć trzeba mieć, nie?obroża dla Rambo…Nie da się kupić poczucia własnej wartościPotem kiedy już było mnie stać, kupowałam mnóstwo torebek. Jedna po drugiej. Zaczęło się od torebek Michaela Korsa za 1500zl, a skończyło na LV za 12 000zl. Właśnie sobie przypomniałam, że nawet psu kupiłam obróżkę LV w kolorze mojej torebki. Co roku aktualizowałam listy wymarzonych torebek. To nie miało końca. Wtedy jeszcze nie widziałam, że nie da się kupić poczucia własnej wartości. To poczucie powinno wychodzić ze środka, a nie z zewnątrz. Jeśli poczucie własnej wartości jest zbudowane na zewnętrznych aspektami takich jak pieniądze, status, rozpoznawalność, partner/partnerka, dziecko, praca, dom, samochód – to ma ono kruchą podstawę. Jest jak zamek z piasku. Wystarczy, że stracisz pieniądze, szacunek ludzi, partnera, pracę czy dom i zamek znika przykryty falą. Zostaje mokry tu moja garderoba 7 lat temu, chciałam by torebki były wystawione jak eksponaty. I większość faktycznie jak ten eksponat leżała nietknięta. Cieszyła oko i wzmacniała moje fałszywe poczucie własnej wartościJesteś wartościowa/y. KropkaTa życiowa prawda nie spadła na mnie jak grom z jasnego nieba, nie oświeciło mnie nagle podczas wycierania kurzu z moich torebek. Ja do tej prawdy docierałam ciężką robotą na psychoterapii. Tydzień po tygodniu przekopywałam gruz, taplałam się w bagnie, wylewając morze łez. Na wieść o moich wewnętrznych kraterach, pustkach, które tak bardzo pragnę zapełnić Pradą, Burberry i Louisem Vuittonem zrobiło mi się siebie szkoda. Uwierzyłam kiedyś światu, że żeby być trzeba mieć i chciałam mieć dużo. I miałam dużo. Tylko czy kiedykolwiek dało mi to prawdziwe poczucie szczęścia i spełnienia? Nigdy. Ciężko mi było pojąć, że ja z automatu jestem wartościowym człowiekiem. Żeby BYĆ, nie potrzebuje MIEĆ. Wystarczy, że Chanel. Wszystko drogie jak cholera, a jakość naprawdę marna. Perły w kolczykach – sztuczne, diamenciki okazały się cyrkoniami. Cyrkonie odpadły po pół oceniam siebie sprzed lat negatywnie, nie wyśmiewam tego okresu, ani nie demonizuje. Taka byłam, tak myślałam. Może wtedy nie byłam na tyle dojrzała by zrozumieć co naprawdę stoi za kolekcjonowaniem torebek. To wszystko miało się wydarzyć, taka była moja droga, dzięki niej jestem dziś tutaj. Mądrzejsza o to doświadczenie, bardziej wypełnić pustkę?Na terapii dowiedziałam się gdzie mają źródło moje pustki i kratery. Skąd pochodzą i kto jest odpowiedzialny za to, że powstały w tak małym, niewinnym, bezbronnym dziecku. Zobaczyłam tę małą dziewczynkę (zdjęcia były bardzo pomocne) i pochyliłam się nad nią, współczułam jej, empatyzowałam, dużo z nią przepłakałam. I choć jako dorosła kobieta rozumiem, dlaczego rzeczy się działy, to ta mała dziewczynka nie rozumiała (i nie musiała!), czuła się samotna, zraniona. Miała do tego prawo. I wiecie co? Emocje tych dzieci, (którymi niedawno byliśmy) ciągle są w nas. TAK! Są w nas, tylko wyparliśmy te wszystkie smutne wspomnienia i uczucia do nieświadomej części. A nieświadomość to taki obszar, w którym coś takiego jak CZAS nie istnieje. Nie ma tam zegara, który odlicza godziny, miesiące, lata. Wiec dla naszej nieświadomości nie ma znaczenia, że mamy dziś 20-30-40 lat. Doświadczenia przeżyte w wieku 3 -7– 10- 15 lat są wciąż w nas żywe! I czy chcemy, czy nie wpływają na nasze myślenie, zachowanie, działanie. One je mówi się teraz o wewnętrznym dziecku, niektórych już mdli na samą myśl. Prawda jest taka, że dopóki się nad nim nie pochylimy, nie uznamy, że jest, nie zatroszczymy się o tę swoją dziecięcą część, dalej będziemy bezskutecznie próbowali zapełniać pustki i kratery. Ja sobie wymyśliłam kolekcjonowanie drogich dodatków, ale też emocjonalne zajadanie (jak tylko jest jakieś napięcie, stres czy złość to wcinam chipsy i czekoladę na zmianę), inni wpadli w alkoholizm, pracoholizm, depresje na koniecŻeby nam wszystkim było raźniej, powiem, że wszyscy w tym siedzimy. Każdy z nas wychowywał się w dysfunkcyjnej rodzinie, jedni w bardziej dysfunkcyjnej, inni w mniej, ogólnie rzecz biorąc każdy z nas ma do posprzątania. To zupełnie powszechne, że rodziny są w jakimś stopniu dysfunkcyjne. W jednych jest alkoholizm, w drugich przemoc, w trzecich chłód emocjonalny, w jeszcze innych zwalanie winy dorosłych na dzieci, nadopiekuńczość, rozwód i angażowanie w to dzieci, uwieszenie się na dzieciach, opuszczenie, fatalna relacja między rodzicami, mianowanie dzieci na swoich partnerów… Mogłabym tak wymieniać bez co wydarzyło się w dzieciństwie ma na nas potężny każdy z nas ma też wolną wolę i nie musi pracować nad sobą, jeśli nie chce. Może to jeszcze nie jest Twój moment, a może nie chcesz, bo wiesz jaki syf jest do przerobienia? Może po prostu nie masz na to siły i wolisz żyć tak jak żyjesz. To jest Twoje życie, ty decydujesz. Ja już miałam dość tego, że coś, czego nie rozumiem kieruje moim działaniem. Chciałam przejąć kontrolę nad swoim życiem, pozbyć się przekonań, jakie ktoś mi kiedyś włożył do głowy, poodklejać łatki, jakie na mnie ponaklejał (grzeczna, skromna, katoliczka, rezygnująca z siebie dla innych).Dzięki terapii odkrywam prawdziwą siebie i wiecie co? To jest absolutnie cudowne widzieć prawdziwą siebie, robić to, co chce, a nie co wypada, chronić się przed innymi, stawiać granice, mieć odwagę i czuć się jak cudowna istota, a nie jak problem, czy ciekawa czy zaczęliście prace z wewnętrznym dzieckiem, odnajdujecie się w mojej historii? Czy może zupełnie nie?I kolejna. Celine Boston Mini Luggage, 5 letnia, delikatne ślady użytkowania. Cena w butiki ok 9000zł, moja cena 6500złPiszcie na maila JNLt.