Film Rezultat iskanja: TV razpored rezultati iskanja: Moja iskanja: Rody królewskie na Bałkanach Balkan royals (2018) dokumentarci | ZDA. Režiser: Kevork Asanyan.

Są sporty ekstremalne i są filmy w reżyserii Angeliny Jolie. Po wzięciu na warsztat konfliktu na Bałkanach i filmie „Kraina miodu i krwi” Jolie znów popełniła dramat wojenny. Tak powstał „Niezłomny”. „Niezłomny”, czyli nudny. Tym razem Angelina Jolie zabrała się za historię amerykańskiego biegacza Louise’a „Louie” Zamperiniego, olimpijczyka z Berlina, który w trakcie drugiej wojny światowej trafił do japońskiej niewoli, gdzie „wpadł w oko” sadystycznemu komendantowi obozu. Pojedynek ich osobowości jest (a przynajmniej miał być) osią fabuły „Niezłomnego”. Drugi film słynnej hollywoodzkiej aktorki zaczyna się dosłownie bombowo. Obserwujemy nakręconą z rozmachem scenę bombardowania okupowanej przez Japończyków wyspy Nauru w czasie drugiej wojny światowej. Majestatyczne sunące po tropikalnym niebie bombowce budzą na początku zachwyt. Za chwilę dostają się pod gęsty ostrzał obrony przeciwlotniczej i widz nabiera apetytu na to, co ma się zaraz wydarzyć. Tyle tylko… że nie dzieje się nic. Owszem, za moment pojawiają się japońskie myśliwce, jeszcze później obserwujemy zmagania załogi z niesprawnym samolotem i oczywiście w finale dramatyczne lądowanie uszkodzoną maszyną. Szybko jednak widz łapie się na tym, że niewiele go obchodzi co się właściwie stanie z amerykańskimi lotnikami, w tym z głównym bohaterem. I tak podczas oglądania „Niezłomnego” jest już do końca seansu. Nudno, przewidywalnie i bez żadnego napięcia. A przecież historia Zamperiniego to samograj jakich mało. Wystarczyło tylko skupić się na jednym głównym wątku i wokół niego osnuć fabułę filmu. Tymczasem nie można uwolnić się od wrażenia, że w „Niezłomnym” upchnięto zdecydowanie za dużo. Jak choćby w sekwencji, kiedy to przez blisko pięćdziesiąt dni Zamperini z kolegami walczą o przetrwanie w małym pontonie na oceanie. Już tylko ta historia nadaje się na oddzielny film (i prawie nim jest, bo ten rozdział wlecze się wyjątkowo długo). Nie sposób także przejąć się pojedynkiem między Zamperinim a sadystycznym komendantem obozu jenieckiego Watanabe. Mogło to być starcie, w którym obydwaj bohaterowie uczą się w końcu samych siebie nawzajem, bo jak wiadomo skrajności tak naprawdę leżą blisko siebie. Mogło być, gdyby nie to, że Watanabe jest po prostu odrażającym, idiotycznym i okrutnym typem, który budzi tylko odrazę. A przecież zło wcielone w kinie potrafi być fascynujące, z czego Jolie doskonale powinna zdawać sobie sprawę, bo na pewno widziała „Listę Schindlera” i pamięta stamtąd postać Amona Goetha, komendanta obozu koncentracyjnego w Płaszowie. Na tle Watanabe Zamperini zresztą nie prezentuje się lepiej. I w dodatku w toku filmu okazuje się, że wbrew tytułowi wcale taki „niezłomny” w obozie nie był… Tyle że znów temat ten został potraktowany zdawkowo i powierzchownie i pojawia się chyba tylko po to, by nie było oskarżeń, że został pominięty. I naprawdę szkoda, bo dzięki temu widać, że Zamperini wcale nie był tak sztampową i bezbarwnie jednoznaczną osobą, jaki jest jego obraz nakreślony przez słynną aktorkę. Podobnie jak w swoim debiutanckim filmie Angelina Jolie ponownie dostarcza paliwa złośliwcom, którzy będą wypominać gwieździe hollywoodzką alienację i nieznajomość realiów tak zwanego normalnego życia. W „Krainie miodu i krwi” bohaterka w pewnym momencie będąc niemal na linii frontu paradowała na ekranie w nienagannym makijażu i szpilkach. W „Niezłomnym” okazuje się, że wprawdzie dryfowanie przez ponad czterdzieści pięć dni przez tropikalny ocean w nieosłoniętej tratwie prawie bez jedzenia i wody skutkuje poparzeniami skóry, schudnięciem i ogólnym wyczerpaniem. Ale jest także doskonałą okazją do zapuszczenia hipsterskiej, twarzowej i doskonale przyciętej bródki. Bez żadnego problemu, mimo tak zdawałoby się niesprzyjających warunków, walczący o przetrwanie bohaterowie mogli też stosować jedną z głównych zasad każdego prawdziwego mężczyzny, to jest wizytę u fryzjera co sześć tygodni by utrzymać elegancką fryzurę. O bielutkim uzębieniu utrzymywanym przez kilka lat niewoli nawet nie ma co wspominać. Błyszczy aż miło, nawet gdy bohater calusieńki jest pokryty węglowym pyłem. Angelina Jolie sama podkreśla, że dopiero reżyserki się uczy. Dobrze, tylko dlaczego uparcie powtarza te same błędy w drugim kolejnym filmie? I nie pomogło, że tym razem nie porwała się na napisanie scenariusza, tylko zamówiła go u specjalistów najwyższej klasy, to jest między innymi braci Joela i Ethana Coenów. Może przy okazji realizacji trzeciego filmu powinna oddać im też reżyserski stołek? Chcesz mieć najlepsze artykuły w jednym miejscu? Polub Newsweeka na Facebooku! Jesteśmy też na G+ oraz Twitterze. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo USA nałożyły sankcje, które mają ograniczyć wpływy Rosji na Bałkanach. Oskar Nawalany o.nawalany@pb.pl. opublikowano: 2023-11-16 18:58. Stany Zjednoczone, w ramach nowej fali sankcji mających ograniczyć wpływy Rosji na Bałkanach Zachodnich, nałożyły kary na 10 osób, ogłosiło Ministerstwo Skarbu USA w czwartek – podaje Wątek ten zamieściłem wcześniej na moim "rodzimym" forum (treść moich przemyśleń tutaj nieco zmieniłem, pewne fragmenty wydały mi się zbyt kontrowersyjne), jednak nie zyskał tam popularności ;) Przed zamieszczeniem go tutaj chciałem go nieco rozwinąć, ale zanim by mi się to udało, mógłbym zapomnieć, po co go pisałem :) Jest jeszcze parę filmów do obejrzenia. Póki co, tyle ile obejrzałem i wymóżdżyłem. Ostatnio niemalże pod rząd obejrzałem dwie doskonałe produkcje poruszające temat wojny na Bałkanach, stąd pomysł na nowy wątek. Mówi się, że warto przechowywać pamięć o II Wojnie Światowej, aby już więcej się coś podobnego nie przydarzyło. Otóż pomimo, iż ludy bałkańskie z pewnością pamiętają wojnę bardzo dobrze, zaraz po zdjęciu sowieckiego kagańca stało się tam coś bardzo podobnego... W etnicznym i religijnym tyglu zawrzało, animozje tłumione od lat wybuchły ze straszliwym skutkiem. Wojna całkiem irracjonalna, bo prowadzona nie w imię korzyści materialnych czy nawet politycznych, lecz z powodu mówienia innym językiem i wyznawania innych wierzeń niż "wróg". Znamy to z własnej historii - sąsiedzi żyjący obok siebie przez wiele lat potrafili pod wpływem chorych ideologii stać się śmiertelnymi wrogami. Polak mordował Żyda, Ukrainiec Polaka, Żyd Ukraińca... Miały skąd czerpać przykład bratnie narody jugosławiańskie. Tyle dygresji... Dodam jeszcze, że zastanawiam się, czy groźba agresywnego nacjonalizmu nie jest wystarczającym dowodem, by potępić patriotyzm. Patriotyzm jest dla wybranych. W rękach (głowach) ludzi "małych" zarówno patriotyzm, jak i inne "szczytne" idee nader często stają się narzędziami zbrodni. Najbezpieczniej byłoby się pewnie ich wyrzec. Cóż, są to rozważania akademickie. Przejdźmy do meritum. Każdy z niżej wymienionych filmów gorąco polecam wszystkim, którzy cenią mój kinowy gust. Wybawca, reż. Predrag Antonijevic. Chyba pierwszy film na ten temat, jaki obejrzałem. Zaczyna się po hitchcockowsku, od trzęsienia ziemi. Żona i syn oficera armii USA giną w zamachu w Paryżu. Ten w amoku idzie do meczetu i zabija, strzelając na oślep. Dzięki wysoko postawionym przyjaciołom zamiast do więzienia trafia do Legii Cudzoziemskiej, a z nią na Bałkany. Tam, paradoksalnie, w samym sercu wojennego piekła, zdaje się odnajdywać na nowo istotę człowieczeństwa... Demony Wojny, reż. Władysław Pasikowski. Film strasznie nierówny. Bezsensowny i niewiarygodny wątek francuskiej dziennikarki, irytujący i nachalny product placement. A z drugiej strony pierwszy chyba raz w polskim kinie tak prawdziwie oddana wojna i życie koszarowe. Można by tu zauważyć, że akurat ja ani wojny, ani koszar nie poznałem, więc skąd mogę wiedzieć, jak wyglądają naprawdę? Coś jednak sprawia, że widz czuje ten realizm. Film zresztą potwierdza badania naukowe - w czasie wojny jedynie niewielki procent żołnierzy strzela tak, by zabić. Jeszcze mniej ryzykuje życie dla tego celu. Reszta chce przede wszystkim przeżyć. Pomimo niedociągnięć, kawał porządnego rodzimego kina wojennego ze świetnymi kreacjami aktorskimi. Zamachowski jest dużo bardziej wiarygodny jako cwaniaczek "Houdini" niż jako chociażby Mały Rycerz. Życie ukryte w słowach, reż. Isabel Coixet. Film zaczynamy od poznania byłej pielęgniarki, Hanny - imigrantki pracującej w irlandzkiej fabryce. Dość szybko można się zorientować, że Hanna ma za sobą traumatyczne przeżycia. Brak znajomych, rutynowe, nerwowe czynności... Niemal przypadkowo Hanna trafia na platformę wiertniczą, by zaopiekować się rannym robotnikiem. Ten, czasowo pozbawiony wzroku, próbuje nawiązać z Hanną kontakt wypytując ją o jej życie i opowiadając o swoim. Wychodzą na jaw niesamowite historie... Można się także domyślić, kim jest tajemniczy narrator o głosie dziecka wtrącający momentami uwagi na temat Hanny. Grbavica, reż. Jasmila Zbanic. Esma, niemłoda już kobieta, wychowuje samotnie nastoletnią córkę. Mieszkają w Sarajewie - mieście, z którego każdej ulicy i każdego zaułka wyziera dramat niedawnej wojny. Poruszający obraz skontrastowanego społeczeństwa: dzieci i młodzież chcące żyć normalnie i bawić się, oraz ludzie nieco starsi - krwawiący mentalnymi niezagojonymi ranami, poszukujący swoich krewnych po każdej kolejnej ekshumacji masowych grobów, noszący wojnę nadal głęboko w sobie. Jeśli w pierwszym akcie pojawia się strzelba, to w trzecim akcie wystrzeli - stąd podejrzenia, jakich widz nabiera w stosunku do przeszłości Esmy, okazują się prawdziwe... Więcej nie powiem. No i klasyka "gatunku", czyli Underground Kusturicy. Zaczyna się niby przed Drugą Wojną Światową, a kończy się w latach '90-tych, ale tak naprawdę nie chodzi tu o chronologię. Cały film jest jedną wielką alegorią narodu serbskiego. Z jego bohaterstwem, walecznością, ale i kłótliwością, pamiętliwością - podobnego nam, Polakom. Wojna lat '90-tych jest tu ukazana zaledwie przez chwilę, lecz stanowi smutne dopełnienie. Inwazyjne leczenie ran krwawiących pod sowieckim bandażem przez pół wieku... Wszystkie opisane wyżej filmy oprócz tematyki łączy jedna rzecz: na zakończenie dają nadzieję. Nadzieję, że pomimo wszystko można żyć dalej i że "to" się już nie powtórzy. Niestety, z całym swoim optymizmem mogę się podpisać tylko pod pierwszą częścią tej konkluzji... Jestem niemal pewien, że "to" wydarzać się będzie nadal. Przynajmniej dopóki ludzkość nie wyrośnie z pewnych chorób wieku dziecięcego... 15-06-2009, 23:07 Mefisto Miszczu AVTAKa 2014/18/22 Liczba postów: 24,757 Liczba wątków: 67 hmm....pamiętam jeszcze film z Neillem, który pracował w Zoo (The Zookeeper) - w sumie wojna od dupy strony, ale obecna jak najbardziej :) 16-06-2009, 00:55 soldamn Stały bywalec Liczba postów: 794 Liczba wątków: 8 aleja snajperów, niedawno uznana przez TIME za jeden z najlepszych filmow dziennikarskich w historii 16-06-2009, 01:11 Bart Dużo pisze Liczba postów: 399 Liczba wątków: 24 Ja aktualnie mam w poczekalni: Ziemia niczyja Aleja snajperów Za linią wroga Świadkowie (Svjedoci) Piękna wieś, pięknie płonie (Lepa sela, lepo gore) i parę innych :) 16-06-2009, 08:40 Donia Agata Stały bywalec Liczba postów: 1,440 Liczba wątków: 4 Bałkany uświadomiły nam, wręcz naocznie, jak niewiele potrzeba, by kochający się i bogobojni sąsiedzi zaczęli wyrzynać się nawzajem na zawołanie jakiegoś lokalnego watażki, w imię jemu tylko bliskich celów. Z tym chorym Hurra! - patriotyzmem na pewno coś jest na rzeczy, nie ma bardziej ogłupiajaćego hasła dla mas , jak "Bóg, (honor) i Ojczyzna", na szczęście LPR inne pozostają (jak na razie)w defensywie. Polecam kolejne tytuły w tym temacie, wszystkie świetne!: STRZAŁ W SERCE: z Vincentem Perezem i Linusem Roachem w rolach dwóch przyjaciół, z których wojna uczyniła prawdziwych wrogów. Jeden został rasowym snajperem, a drugi jednym z jego celów. W tę wojenną grę zostają wplątane, cierpią, także ich rodziny, z dziećmi na czele. KWIATY HARRISONA (albo "Uciec przed śmiercią" - amerykański fotograf, zostaje wysłany do ogarniętej wojną byłej Jugosławii, gdzie znika bez wieści. Wersja oficjalna brzmi, że zginął. Żona nie daje wiary tym informacjom, wyrusza do Europy, by go odnaleźć. Bardzo dobra obsada (Adrien Brody dobre zdjęcia świetnie obrazujące chaos, w jakim żyją Bałkany i szokiem jakiego doznają Amerykanie na jego skutek, gdzie na dobrą sprawę, nie mogą odróżnić, po jakiej stronie kto walczy, są kompletnie zagubieni i wygłupieni, jak pewnie każdy niezalezny obserwator tej wojny, na co ona komu była. Ludziom żyło się tak dobrze, za czasów komuny Jugosławia w naszych oczach to był raj, kraj miodem i winem i płynący, nacjonalistyczne idee zniszczyły wszystko. RANY - to na pewno mniej znany ogółowi film, w reżyserii "ichniego" Dragojevica. Widziałam go w telewizji, jakims cudem miałam nosa, że będzie dobry, a wręcz rewelacyjny. Jest to opowieść również o przyjaciłołach, tym razem bardzo młodych, mają chyba po 18-19 lat. Mieszkają w Belgradzie, nie zajmuja się bezpośrednio wojowaniem, lecz w imię przysłowia, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta, bogacą się w taki czy innych sposób na wojnie. Też dochodzi między nimi do jakichś niesnasek, sporów, walk, pozostawiających niezagojone RANY na całe życie. SABOTAŻ - bardziej amerykański niż "bałkański". Z Markiem Dacascosem, C. Moss, film o amerkańskich agentach wysłanych na Bałkany. Niezły, ale mocniej rozrywkowy, niż refleksyjny. 16-06-2009, 09:20 Bart Dużo pisze Liczba postów: 399 Liczba wątków: 24 Dziękuję, Donio Agato :) Filmy wpisałem na listę. O "Uciec przed śmiercią" już słyszałem skądinąd, ale teraz nabrałem ochoty aby obejrzeć. 16-06-2009, 10:27 desjudi VIP Liczba postów: 7,123 Liczba wątków: 292 ZIEMIA NICZYJA - przewrotno-ironiczny film. Symbolicznie i dosłownie o wojnie, która niszczy ciało i duszę. Tak zwyczajnie mądry, inteligentny skromny obraz dziejący się w okopie, do którego trafiają Bośniak i Serb. Świetny scenariusz! 16-06-2009, 10:53 Donia Agata Stały bywalec Liczba postów: 1,440 Liczba wątków: 4 Bart napisał(a):Dziękuję, Donio Agato :) Filmy wpisałem na listę . Cała przyjemność po mojej stronie. Życzę "dobrego" odbioru, myślę, że nie będziesz żałował. Słowo "miłego" nie byłoby tu chyba na miejscu. Chociaż.... może jednak dałoby się go użyć w przypadku jeszcze jednego filmu Kusturicy - "ŻYCIE JEST CUDEM", gdzie jak to u Kusturicy, groza śmierci i radość życia biorą się pod boki i uprawiają jeden szalony taniec. Istna feeria kolorów, humoru, muzyki, niczym na wiejskim festynie z okazji święta ludowego, kurcze, żeby tylko nie ta wojna gdzieś obok... :wink: 16-06-2009, 14:31 Mental Ambasador białej rasy Liczba postów: 35,818 Liczba wątków: 364 Desjudi napisał(a):ZIEMIA NICZYJA - przewrotno-ironiczny film. Symbolicznie i dosłownie o wojnie, która niszczy ciało i duszę. Tak zwyczajnie mądry, inteligentny skromny obraz dziejący się w okopie, do którego trafiają Bośniak i Serb. Świetny scenariusz! no wreszcie jakiś porozumienie na linii: Von Trier - Mann:) No Man's Land to jeden z najlepszych filmów europejskich, jakie widziałem w moim długim i obfitującym w rozmaite artystyczne uniesienia życiu. to jest właśnie kino po amerykańsku pomyślane: zadaje pytanie i nie przygniata człowieka artyzmem ani pretensjonalnością. w dodatku całkiem łatwo film tanovicia zakwalifikować do określonego gatunku/podgatunku. prosta, acz niebanalna symbolika, zajebisty pomysł... podobało mi się. politycy rozpętują wojny, media żerują na tragediach, wojna jest absurdem, bla bla bla - to wszystko zalatuje poczciwym komunałem na kilometr, ale "wypowiedziane" zostało w sposób niecodzienny i intrygujący. ziemia niczyja to nie jest może niebotyczny poziom niebanalności w mówieniu o wojnie jak Generation Kill, ale mnie w pełni satysfakcjonuje, bo poprzez umieszczenie bohaterów w takim a nie innym kontekście wywołuje lawinę pytań, których w filmie nawet nie zadano. z innych obrazów okołobałkańskich to oczywiście ze wszech miar udany 'Savior' predraga antonijevica. mocny w ciul. 16-06-2009, 14:43 Mefisto Miszczu AVTAKa 2014/18/22 Liczba postów: 24,757 Liczba wątków: 67 The Hunting Party - nie znam, ale obsada rozsądna 16-06-2009, 16:26 Tłumaczenia w kontekście hasła "o konflikcie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Informacja o konflikcie jest ważna przy ustalaniu przyczyn konfliktu. Produkt uboczny wojny – tak przez prawie cały XX wiek określano gwałt - za zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości został uznany w 1993 r. Poniżyć ofiary, zniszczyć strukturę społeczną narodu, doprowadzić do jego rozpadu i wymordować tylu ludzi, ilu się da. Serbscy ultranacjonaliści mieli pomysł na nową Jugosławię. Nazywali ją w projektach Wielką MazowieckiegoPropaganda przełomu lat 80. i 90., dbająca za sprawą mediów sterowanych z Belgradu o podsycanie tlącego się, uśpionego przez ponad 40 powojennych lat konfliktu etnicznego, obudziła demony wojny we wszystkich narodach rozpadającej się w oczach Jugosławii. W latach 1991-95 na jej ziemiach zbrodnie wojenne popełniali Chorwaci, Boszniacy (Muzułmanie – konstytucyjny naród Jugosławii, pisany wielką literą od 1971 r.) i Serbowie. To jednak ci ostatni doprowadzili do stworzenia tego, co powstały w 1993 r. Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii określił mianem "przemysłu wojennego" – oddając tym samym skalę okrucieństwa wymierzonego w latach 1991-95 głównie w bośniackich z pierwszych osób, które zdały sobie sprawę z tego, że bośniaccy Serbowie pod politycznym przywództwem Radovana Karadżicia i wojskowym gen. Ratka Mladicia przeprowadzają czystki etniczne, był Tadeusz Mazowiecki. Powołany w połowie sierpnia 1992 r. – cztery miesiące po rozpoczęciu wojny w samej Bośni – na stanowisko Specjalnego Sprawozdawcy ONZ, mającego raportować o sytuacji praw człowieka w byłej Jugosławii, Mazowiecki już po dwóch tygodniach stworzył pierwszy taki dokument. Pisał w nim wprost o czystkach etnicznych i od początku zwracał uwagę na doniesienia o dokonywanych przez Serbów na Muzułmankach gwałtach. Mazowiecki stawiał je w jednym rzędzie z innymi zbrodniami popełniany w czasie we wschodniej Bośni. Na zdjęciu zaznaczono budynki, w których gwałcono kobietyICTYW swoich 18 raportach stworzonych w ciągu trzech lat – aż do momentu głośnej rezygnacji z funkcji w akcie protestu przeciwko bezczynności zachowawczego, zbiurokratyzowanego aparatu ONZ, który pośrednio dopuścił do ludobójstwa w Srebrenicy – były polski premier ani razu nie pominął kwestii gwałtów dokonywanych na kobietach i jako taktyka wojennaW swojej książce z 1996 r. "Ukryte ludobójstwo w Bośni i Hercegowinie i Chorwacji" Beverly Allen, prof. Uniwersytetu w Minnesocie, opierając się na raportach Mazowieckiego, opisała trzy taktyki dokonywania gwałtów stosowanych przez Serbów głównie w Bośni, ale również wiązała się z napadami na wsie i miasteczka i publicznym gwałceniu Muzułmanek oraz Chorwatek. Wieść o tych zbrodniach – dokonywanych głównie przez oddziały tzw. czetników – roznosiła się potem po okolicy. Kilka dni później pojawiały się w niej oddziały regularnej serbskiej armii i wysłuchiwały mieszkańców. Aby im "pomóc", proponowały przesiedlenie. W ten sposób Serbowie przyspieszali proces "czystek etnicznych" w regionach, "uwalniając" je od nie-serbskiej ludności. Drugą taktyką było porywanie kobiet i przetrzymywanie ich w wyznaczonych domach lub obozach, w których były wielokrotnie gwałcone, a same gwałty Serbowie uznawali za formę tortury przed ostatecznie zadawaną młodym Muzułmankom śmiercią. Trzecia taktyka zakładała więzienie kobiet. W więzieniach były one gwałcone systematycznie, do momentu, w którym zachodziły w ciążę i stawała się ona tak zaawansowana, że nie można było dokonać bezpiecznej aborcji. Ta taktyka zakładała jedno i pasowała najlepiej do ukutego terminu "gwałtu ludobójczego" (ang. genocidal rape). Chodziło o to, by Muzułmanki rodziły dzieci Serbów. Należy dodać, że tę samą taktykę – choć w mniejszej skali – stosowali we wschodniej Bośni. Jeden z budynków, w których gwałcono kobiety. Zdjęcie z lat i wojna informacyjnaBośniaccy Serbowie stosowali gwałt jako jedno z narzędzi wojny. Różnił się on od pojedynczego napadu żołnierza na kobietę. Miał przynieść zamierzony efekt, był celem sam w sobie. Wraz z nim pojawiały się konsekwencje, o których nie dawało się – i do dziś tysiącom Muzułmanek w Bośni nie udaje się - jednym z raportów z 1993 r. Tadeusz Mazowiecki i jego zespół zwracali uwagę na "stygmatyzację ofiar gwałtów". Na to, że są one dokonywane rozmyślnie, a ich wydźwięk w społecznościach kulturowo i religijnie odmiennych od tych tradycyjnie europejskich dodatkowo "naznacza kobiety, ofiary piętnem winy". Serbowie o tym wiedzieli. Gwałt oznaczał największą hańbę i był "karą" za przynależność do innej grupy etnicznej, którą nakładano na Muzułmanki na resztę ich życia. Kobiety gwałcone w swych domach, w miasteczkach, miastach i wsiach, były wielokrotnie w nich zostawiane. Gwałcone na oczach mężów, ojców i dzieci, musiały żyć z nimi dalej pod jednym dachem. Z tym, co się stało, musieli żyć wszyscy. Serbowie wiedzieli, że te zbrodnie często zmuszą ofiary do we wschodniej Bośni. W takich warunkach bośniaccy Serbowie więzili muzułmańskie kobietyICTYW tym kontekście raporty Tadeusza Mazowieckiego okazały się być może najważniejszymi dokumentami z okresu wojny na Bałkanach. W czasie, gdy do centrali ONZ w Nowym Jorku docierały kolejne dokumenty Specjalnego Sprawozdawcy, Serbowie wykorzystywali swoją propagandę w najbardziej perwersyjny sposób. W mediach w Belgradzie pojawiła się w latach 1992-93 cała seria materiałów opisujących rzekome gwałty na serbskich kobietach dokonywane przez Muzułmanów. Serbowie na zdjęciach, a nawet nagraniach, pokazywali tymczasem własnych żołnierzy gwałcących NiewolniceNajbardziej jaskrawym przykładem stosowania gwałtów jako taktyki wojennej w latach 1992-95 był stworzony przez Serbów w okręgu Focza we wschodniej Bośni "obóz", do którego zwożono młode we wschodniej Bośni. Jeden z budynków, w których gwałcono kobiety. Zdjęcie z lat na którą składało się kilka mniejszych miast i wsi, przed wojną była zamieszkała przez ponad 20 tys. Muzułmanów. Została zaatakowana 7 kwietnia 1992 r., w trzecim dniu wojny w Bośni. Serbskie oddziały wojska, oddziały paramilitarne, serbska policja bez problemu zajęły te tereny i rozpoczęły trwające prawie nieustannie rzezie muzułmańskiej ludności. Do stycznia 1994 r. w regionie pozostało zaledwie 10 nie-Serbów. Reszta uciekła, ale tysiące do dziś nie zostały odnalezione i prawdopodobnie spoczywają w masowych w Foczy od samego początku, atakując kolejne rodziny, rozdzielali w nich mężczyzn i kobiety. Tych pierwszych często mordowali lub wywozili w niewiadome miejsca. Kobiety stawały się niewolnicami. "Obóz" w Foczy nie był zamkniętym terenem. Termin ten określa dużą liczbę domów i mieszkań, w których przez całe miesiące więziono kobiety i dziewczęta (najmłodsze miały 14 lat) i wielokrotnie gwałcono. Serbscy wojskowi wymieniali się również nimi, dawali je sobie w prezencie lub zabierali z miejsc przetrzymywania do własnych kwater i właśnie trzech serbskich żołnierzy – dowódców oddziałów stacjonujących w Foczy – zostało uznanych w 2001 r. za zbrodniarzy wojennych, a wśród zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, jakie popełnili, Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii wymienił dokonane przez nich 1993 r., gdy haski trybunał uznał gwałt za zbrodnię wojenną, minęło więc kolejne osiem lat, nim któryś z winnych usłyszał to uzasadnienie w Bośni w latach 1992-95 Serbowie zgwałcili od 20 do 50 tys. Muzułmanek. Organizacje praw człowieka, ONZ i trybunał haski do tej pory nie dysponują bardziej dokładnymi we wschodniej Bośni. Jeden z budynków, w których gwałcono kobiety. Zdjęcie z lat Adam Sobolewski\mtom / Źródło: zdjęcia głównego: ICTY Rody królewskie na Bałkanach Balkan royals (2018) dokumentarni Na rubu pameti (2004) TvProfil TV program. TV program; Serije; Film; Kino; TV novosti; Kanali
Bohaterem książki jest Andrzej Brenner, dziennikarz udający się do Kosowa. Jego praca sprawozdawcy z tego ogarniętego wojną domowa kraju jest jednak tylko przykrywką do zupełnie innej działalności. Współorganizuje bowiem transport broni dla albańskich partyzantów. Ma przy tym wątpliwości moralne, ale przeważa argument, że skoro walki i tak się toczą, to chociaż niech szanse w tym konflikcie będą wyrównane. W czasie pobytu w Prisztinie, stolicy Kosowa, poznaję piękną Serbkę, Vesnę. Rodzi się miłość. Uczucie jest głębokie, powinowactwo dusz, metafizyka i takie tam. Wszystko wygląda jak rzeczywistość z pięknej bajki. Splot różnych wydarzeń powoduje, że Serbscy agenci zabijają Vesnę. Życie Andrzeja Brennera traci sens i smak. Jednocześnie z zżyciem uczuciowym toczą się inne wydarzenia. Brenner bierze udział w walkach partyzanckich, dostarcza broń Albańczykom, spędza upojny czas w Czarnogórze, w pięknym mieście portowym Kotor. W kolejnej odsłonie Brenner organizuje konwoje humanitarne mające ukryty cel w postaci misji ratunkowej dla przyjaciół poznanych w czasie bałkańskich eskapad Brennera. Dzieje się dużo i jest ciekawie. Do mocnych stron książki należy bardzo rzetelne przedstawienie rzeczywistości wojen po rozpadzie Jugosławii. Czuje się, że autor tam był i z bliska widział realia. Dzięki temu unika pochopnych sadów, nie buduje czarno-białej rzeczywistości. Serbów nie oszczędza za ich działania w Kosowie, ale jednocześnie przecież jego bohater zakochuje się właśnie w Serbce, pomocy udzielają im Albańczycy, życzliwą przystań znajdują w Czarnogórze a ich najbliższym przyjacielem jest Chorwat wyznania muzułmańskiego. Pokazuje to, jak zawikłane są relacje na Bałkanach. Wielką zasługa Witolda Gadowskiego jest ich pokazanie. Dla mnie to największa zaleta Smaku wojny. Mimo wątku miłosnego książka przynależy do nurtu literatury męskiej. W gruncie rzeczy jest opowieścią o prawdziwej męskiej przyjaźni weryfikującej się w momentach trudnych, nawet dramatycznych. Bez ckliwości, na spokojnie, bez nadmiaru słów i deklaracji. Ciekawe jest też przesłanie książki. Autor wydaje się mówić, ze nie można bezkarnie zagłębiać się w dramatyczne konflikty, brać udział w wojnie i wyjść z tego bez szwanku. Brutalna rzeczywistość człowieka dopada, a wtedy nic nie jest takie samo, jak przedtem. Warto też zwrócić uwagę, że książka jest z ducha prozy Marka Nowakowskiego. Tu też najciekawsze są postacie z marginesu, dominuje język prosty, zwykli ludzie, a przez wydarzenia przebijają się wartości podstawowe. Dla miłośników Marka Nowakowskiego lektura obowiązkowa. Strona literacka, a zwłaszcza dialogi nie są najmocniejsza stroną książki. Mimo to przeczytałem ją z zainteresowaniem i autorowi jestem wdzięczny. W wielu momentach książka dawała do myślenia. Oceniam 8/10 i zaliczam do sił sensu za unikanie stereotypów i przywracanie wartości podstawowych. Witold Gadowski, Smak wojny, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2013. Zobacz wpisy
Najnowsza historia – także ta dziejąca się na naszych oczach – zdaje się potwierdzać tezę o Bałkanach jako zapalnym ośrodku Europy. Proklamacja niepodległości Kosowa, równoznaczna z oderwaniem go od Serbii wbrew dotychczas przyjętym zasadom prawa międzynarodowego, zmusza do postawienia poważnych pytań związanych z Buy Konflikty na Bałkanach w okresie kształtowania się państw narodowych w XIX i na początku XX wieku by (9788322931554) from Amazon UK’s Books Shop. Free delivery on eligible orders. UnpOGCO.
  • cu1dd31b73.pages.dev/29
  • cu1dd31b73.pages.dev/269
  • cu1dd31b73.pages.dev/237
  • cu1dd31b73.pages.dev/317
  • cu1dd31b73.pages.dev/176
  • cu1dd31b73.pages.dev/225
  • cu1dd31b73.pages.dev/178
  • cu1dd31b73.pages.dev/97
  • cu1dd31b73.pages.dev/100
  • filmy o konflikcie na bałkanach