Reprezentujesz wszystko za czym tęsknie, wszystko czego potrzebuję. środa, 29 sierpnia 2012. Uważaj o czym marzysz, bo marzenia czasem się spełniają
Home Książki Literatura piękna Uważaj, o czym marzysz UWAŻAJ, CZEGO SOBIE ŻYCZYSZ,BO MOŻE SIĘ SPEŁNIĆ!!! Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba,żeby odpocząć od codzienności i problemów w pracy. Gdy Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim? Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,5 / 10 125 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
Uważaj o czym marzysz, bo może wydarzyć się to szybciej niż zakładałeś!. zapraszamy na naszą stronę: http://druknatkaninach.com.pl/
Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!!!Alice jest typową szarą o wielkiej miłości i powodzeniu u płci i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Seria: Travel and loveAutor: Victoria ConnellyIlość stron: 380Autor tłumaczenia: More Mościcka ReginaWydawnictwo: PascalNumer ISBN: 978-83-7642-347-0Data wydania: 2019-03-25 Opis Informacje dodatkowe Opinie (0) Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!!! Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba, żeby odpocząć od codzienności i problemów w pracy. Gdy Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim?
Czego pragniesz? O czym marzysz? Nie bój się Stawiaj poprzeczkę wysoko Bądź ambitny Kiedy dojdziesz do celu, poczujesz prawdziwą satysfakcję Odrzuć pośrodki.. Oznacz znajomego, który
Copyright © Victoria Connelly 2013Copyright for the Polish edition © Wydawnictwo powieść w całości stanowi fikcję literacką. Występujące w niej nazwiska, bohaterowie i wydarzenia są wytworem wyobraźni autorki. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych zarówno żyjących, jak i nieżyjących, do wydarzeń czy społeczności lokalnych jest całkowicie przypadkowe. Victorii Connelly przysługuje moralne prawo do uznania autorstwa niniejszego oryginalny: Wish You Were HereTłumaczenie: Regina MościckaRedakcja: Ewa KosibaKorekta: Anna PonikiewskaProjekt graficzny okładki: Studio KARANDASZZdjęcie na okładce: Androniki Papadimitriou, Maksim Shmeljov; Dotshock/ prowadząca: Barbara FilipekRedaktor naczelna: Agnieszka HetnałWydawnictwo Pascal sp. z Zapora 2543-382 2014ISBN 978-83-7642-489-7eBook maîtrisé parAtelier Du ChâteauxBobowi i Annie z najserdeczniejszymi pozdrowieniamiPodziękowaniaDla mojego świetnego zespołu, na którego wsparcie zawsze mogłam liczyć: Deborah Wright, Caroline Mackworth Praed, Ruth Saberton, Bridget i Gael, oraz dla mojego męża, Roya, który musi wiele znosić, gdy jestem w trakcie pisania książki!Dla cudownej Leah Fleming i Allie Spencer za wskazówki na temat Gre również Wendy Holden, Fionie Dunbar, Brin i Helen, Andrei Jones, Annette Green, Davidowi Smithowi, Caroline Hogg oraz całemu zespołowi z wydawnictwa podziękowania należą się Alexandrze Galani za to, że pozwoliła mi wykorzystać swoje nazwisko – kolejny raz!Dziękuję też fantastycznym ludziom z Norwich: Simonowi i Lisie Ludkin, Rogerowi i Anne Betts, Jane McInnes i Vicky Green oraz Robertowi Weltonowi z Jarrold’ także moim drogim czytelnikom i przyjaciołom z Twittera i Facebooka, którzy przesyłają mi wspaniałe wiadomości – jesteście niesamowici!PrologNa jednej z maleńkich greckich wysepek, w samym sercu Morza Śródziemnego, wznosi się willa Argenti. Niepewnie przywiera do wysokiego, stromego klifu, który nagle gwałtownie opada, pogrążając się w niebieskozielonych wodach. Budynek ten jest dość osobliwy, raczej nieforemny i zniszczony. Jego najstarszą część datuje się na wiek czternasty, reszta zaś została dobudowana przez kolejne pokolenia właścicieli, wśród których był włoski książę, dwóch greckich potentatów oraz trzy gwiazdy rocka. Willę zdobią baszty i wieżyczki, wspaniałe drewniane drzwi oraz okna, które świetnie pasowałyby jako dekoracja któregoś z weneckich pałaców. Ogólny efekt jest nieco zaskakujący, lecz bardzo przyjemny dla to nie sama rezydencja jest tym, co przyciąga turystów, lecz otaczające ją ogrody. Krąży opinia, że należą one do najpiękniejszych w całym regionie śródziemnomorskim. Być może wynika to z ich niecodziennego charakteru. Nie zaznaczają swej obecności krzykliwie i demonstracyjnie jak w przypadku innych atrakcji turystycznych – wręcz przeciwnie, jedynie wabią kuszącym klimatem i dlatego ludzie przeważnie trafiają do nich przez przypadek bądź z polecenia innych.„Czy widzieliście już ogrody w willi Argenti? Jeszcze nie? W takim razie musicie, koniecznie musicie je zobaczyć!”.Ich ozdobą są długie cieniste aleje, skąpane w słońcu tarasy i soczyste zielone trawniki, a także kamienne świątynie, ceramiczne donice z wylewającym się z nich jaskrawym kwieciem i fontanny, które chłodzą powietrze lekką wodną mgiełką. Największym zainteresowaniem cieszy się zakątek o nazwie Ogród Bogiń, w którym wznoszą się wspaniałe posągi. Ustawiono je w należytej odległości od siebie, co skłania zwiedzających do spacerów pomiędzy nimi w pełnej szacunku ciszy. To właśnie tam, tuż obok drzewa cyprysowego, stoi Artemida, bogini łowów, z dwoma wiernymi psami myśliwskimi u stóp. Nieopodal stawu widać Demeter, patronkę żniw, trzymającą w ręku kłos zboża. Jest też Atena, Hera oraz Iris. Ale dopiero gdy dotrze się na sam kraniec ogrodu, napotyka się najsłynniejszą z bogiń – skąpaną w słońcu i otoczoną krzewami róż Afrodytę, boginię miłości i pięk ten ma w sobie coś wyjątkowego, co wyróżnia go spośród tysięcy innych kamiennych wizerunków bogini, na które można się natknąć w całej Grecji. Początkowo trudno to dostrzec, ponieważ na pozór przypomina inne figury – widać opadające na plecy loki, zwiewne jedwabne szaty, które z ledwością zakrywają powabne kształty, oraz ręce wzniesione do góry, by odgarnąć włosy z twarzy. A mimo to od razu przyciąga wzrok. Jest w nim coś magnetycznego, a nawet – jak twierdzą niektórzy – magicznego. Afrodyta ma oczy z kamienia, a mimo to wydaje się wszystko widzieć, a przy tym uśmiecha się, zupełnie jakby była w stanie spojrzeć w przyszłość i przewidzieć, co się wyda tak właśnie 1Alice Archer pierwsza przyznałaby, że nie jest piękna. Miła – być może. Ale w żadnym wypadku piękna. Słowo to o wiele bardziej pasuje do kogoś takiego jak jej siostra Stella, obdarzona przez naturę blond włosami, wystającymi kośćmi policzkowymi i figurą w kształcie klepsydry. W obecności siostry Alice wtapiała się w tło. Alice – przyzwoitka. Alice – grająca drugie skrzypce. Alice – siostra Stelli. Nigdy po prostu Alice. Nie żeby jej to specjalnie przeszkadzało, skoro tak naprawdę nigdy nie chciała znajdować się w centrum uwagi. O wiele bardziej wolała obserwować, jak przeżywają życie inni lu tak trudno zrozumieć to, co się jej przydarzy zaczęło się pewnego całkiem zwyczajnego dnia w połowie lutego. Warto podkreślić, że dzień ten w przypadku Alice był rzeczywiście zwyczajny – zawsze w ten sposób traktowała walentynki. Obudziła się rankiem w niewielkim domku szeregowym, w którym mieszkała, drżąc z zimna, bo po raz kolejny zepsuł się piecyk, a teraz przygotowywała się do wyjścia do pracy.„Nie spojrzę na wycieraczkę” – obiecała sobie w duchu, idąc do kuchni na śniadanie. „I tak nie ma tam żadnych kartek walentynkowych, a ja nie zamierzam się z tego powodu martwić”.Mimo to nie mogła się powstrzymać, żeby nie zerknąć w dół. Jak można się było spodziewać, wycieraczka była pusta – nie leżał na niej ani jeden dowód skrytego uwielbienia czy nieodwzajemnionej miło oznaczało to, że Alice nie spotykała na swej drodze zbyt wielu mężczyzn. Wręcz przeciwnie, otaczali ją ze wszystkich stron. Problem jednak w tym, jacy to byli mężczyźni. Nie mogła oprzeć się tej myśli, wychodząc z domu i dostrzegając listonosza Wilfreda, który szedł spacerkiem po podjeździe, zupełnie jakby dysponował nieskończoną ilością czasu, a roznoszenie listów było ostatnią rzeczą na jego głowie. Był już dobrze po pięćdziesiątce i miał chyba najbardziej zarośniętą twarz ze wszystkich, jakie Alice kiedykolwiek w życiu widziała – okazałe, gęste bokobrody sprawiały wrażenie, że cały jest porośnięty futrem. Zawsze przypominał jej na wpół przeobrażonego wilkołaka.– Dzień dobry, Wilfredzie – pozdrowiła go z najjaśniejszym uśmiechem, na jaki tylko mogła się zdobyć w poniedziałkowy poranek.– Dzień dobry, Alice – odpowiedział. – Dziś tylko rachunki. Za gaz i kartę kredytową.– To dobrze – odparła. Nie przywiązywała większej wagi do tego, że Wilfred wie wszystko o jej życiu osobistym. Gdyby była listonoszem, pewnie też wiedziałaby takie rzeczy. To niewątpliwie była część jego pracy.– Nie dostałaś żadnych walentynek? – zapytał.– Prawdę mówiąc, wcale się ich nie spodziewałam.– To już trzeci rok z rzędu, dobrze liczę?Alice westchnęła. Czasami Wilfred miał zdecydowanie za dobrą pa zatrzymał się na chwilę na chodniku, zagradzając jej przejście. Wtedy zorientowała się, że nie obędzie się bez problemów.– Mój kaszel powrócił – oznajmił.– Naprawdę? – zdziwiła się Alice, doskonale znając historię kaszlu Wilfreda.– Znowu byłem u lekarza. Kompletna strata czasu.– głośno zakasłał.– Słyszysz? – spytał. – Jak mi tam grzechoce?Alice potaknęła.– No właśnie – dodał. – To nie może być nic dobre nie miała zamiaru powiedzieć na głos, że dwadzieścia papierosów wypalanych przez niego dziennie z pewnością mu nie służy, bo wiedziała, że on i tak jej nie posłucha.– No cóż, źli nie zaznają spoczynku – powiedział i powlókł się dalej. – O, patrzcie państwo – zmienił temat – drugie wezwanie do zapłaty dla pani Bates spod numeru dwadzieścia dwa. I katalog bielizny. Czy ona nie jest już na coś takiego za stara?Alice przewróciła ocza był zwykle pierwszym męskim osobnikiem, jakiego spotykała w ciągu całego dnia. Drugi to Bruce z przystanku, który i tym razem stał na swoim miejscu w długim ciemnym prochowcu i z teczką w ręku. Skinęła głową w jego kierunku, a on zrobił to samo. I to wszystko, jak zwykle. Alice chodziła z Bruce’em do szkoły, ale nie miało to większego znaczenia, gdyż wtedy też tylko kiwali sobie głowami bez słowa. Uważała, że jest dość przystojny z tymi krótkimi jasnymi włosami i orzechowymi oczami. Ale miał w sobie coś ze złośliwca i ponuraka, a takie cechy nigdy jej nie pociąga kołnierz swojego zimowego płaszcza, trzęsąc się z zimna. West Carleton, jedna z maleńkich miejscowości w Norfolku, latem należała do najpiękniejszych zakątków na świecie. Otoczona szmaragdowymi polami, gęstymi chłodnymi lasami oraz zatrzęsieniem kościołów o okrągłych wieżach i licowanych krzemieniem murach, sprawiała wrażenie jak z bajki. Jednak w środku zimy, gdy wdzierał się do niej z wyciem wiatr znad morza, rozpędziwszy się po bezkresnych polach, miejsce to stawało się bardzo nieprzyjemne. Wtedy Alice żałowała, że sprzedała samochód i musi teraz znosić na przystanku przeszywające do szpiku kości zimno lutowego poran półgodzinnej jeździe autobusem dotarła do centrum Norwich, gdzie pracowała w dziale HR spółdzielni budowlanej. Nie przepadała za swoją pracą, chociaż miała ona też swoje dobre strony, szczególnie dla osoby tak dociekliwej jak ona. Nikt, rzecz jasna, nie podejrzewał jej o wścibstwo. Była pracowita i spokojna – innymi słowy, całkowicie poza podejrzeniami. Alice często uśmiechała się pod nosem na myśl o tajnych informacjach, jakie udało się jej zdobyć.– O, Alice, czy możesz mi przynieść akta Martina Kapinsky’ego? – poprosił jej szef, Larry Baxter, gdy tylko weszła do biura. Miał pięćdziesiąt cztery lata, mieszkał w jednej z przecznic Newmarket Road, w eleganckiej dzielnicy na krańcu miasta, wziął w zeszłym roku trzy dni zwolnienia lekarskiego, a jego znakiem zodiaku był Strzelec. To jedna z zalet pracy w dziale HR – łatwy dostęp do różnego rodzaju użytecznych informacji.– Posegreguję dokumenty – mówiła zwykle koleżankom, kiedy chciała się dowiedzieć czegoś o którymś z mężczyzn. Na przykład w zeszłym roku, po tym jak Philip Brady zaprosił ją na kolację. Pracował w dziale sprzedaży, miał kruczoczarne włosy i był wyjątkowo czarujący. Tuż przed randką, w przerwie pomiędzy swoimi obowiązkami Alice pośpiesznie sprawdziła jego akta. Zauważyła, że pobierał bardzo dobrą pensję, wcześniej pracował w dwóch innych miejscach, a z egzaminów GCSE1) miał aż dziewięć najwyższych not. Niestety, zapomniała przyjrzeć się bliżej jego oświadczeniom o powodach nieobecności w pracy. Gdyby to zrobiła, dostrzegłaby, że wziął sześć pojedynczych dni urlopu z powodu dolegliwości związanych z zespołem jelita drażliwego. Miałaby wtedy szansę przygotować się duchowo na ich wspólny wieczór i liczne momenty, gdy zostawała sama przy restauracyjnym sto GCSE – egzamin zdawany w trakcie piątego roku nauki w szkole średniej w Anglii, Walii i Irlandii Północnej (przyp. red.).Wydobyła akta Martina Kapinsky’ego i wręczyła je szefowi. Nawet na nią nie spojrzał, gdy podawała mu dokumenty, ale była już do tego przyzwyczajona.– Nadal czekamy na jego referencje – rzekł Larry. – Zadzwoń i przyciśnij ich o akta Alice, nie siląc się nawet na cień uśmiechu czy słowo podziękowania. Odłożyła je z powrotem na półkę i usiadła – niezauważona – przy swoim biurku w rogu wielkiej sali typu open spa w tym momencie do środka wszedł Ben Alexander. Pracował na stanowisku doradcy klienta, co znaczyło, że Alice nie istnieje w jego świecie. Trzeba jednak przyznać, że przynajmniej próbował sprawiać wrażenie, że ją kojarzy.– Cześć, Anno – powiedział, nawet na nią nie spojrzawszy. Nie miała zamiaru go poprawiać. I tak nie zapamiętałby jej prawdziwego imie go, kryjąc się za swoim komputerem, gdy szedł w stronę biurka jej szefa. Miał ciemnorude włosy i niebieskoszare oczy. Założył dziś granatową koszulę, przy której jego tęczówki wydawały się jeszcze jaśniejsze niż zwykle, co sprawiło, że serce Alice lekko zatrzepotało. Podkochiwała się w nim od niepamiętnych czasów. Było to zupełnie niedorzeczne, bo przecież nigdy nie spojrzałby na taką dziewczynę jak ona. Zadawał się z firmową elitą pokroju Pippy Danes, która miała platynowe blond włosy i nogi modelki. Ale cóż szkodzi odrobinę poma było jednak inaczej, bo Alice nie była w stanie zliczyć, ile to już razy żyła nadzieją, że może choć jeden jedyny raz spojrzy na nią – naprawdę spojrzy – przystojny mężczyzna. W ten sposób, że zdoła przebić się wzrokiem przez jej nieśmiałość i zwyczajność. Tak, że zobaczy kim naprawdę Ben wcale jej nie widział, nawet gdy patrzył wprost na nią, wręczając jej zwolnienie lekarskie pracownika w celu dołączenia dokumentu do akt.– Dzięki, Anno – rzucił, po czym wyszedł z biu wstała i poszła do toalety. Gdy zamykała za sobą drzwi kabiny, do środka weszły dwie rozchichotane dziewczyny z biura.– Widziałaś dziś Alice? – zapytała jedna z nich.– Nie, a co? – zdziwiła się druga.– Znowu ma nas sobie ten okropny szary sweter.– O, nie! Ten zmechacony?– Ten sam! Cała Alice!Obie wybuchły piskliwym śmiechem.– Najlepsze jest to stare brązowe cudo ze śmiesznym paskiem.– To, w czym wygląda, jakby zdechł na niej niedźwiedź?Ponownie zaniosły się śmiechem, spuściły wodę, a później umyły ręce i wy odczekała chwilę, zanim opuściła swoją kryjówkę. Bardzo lubiła swój szary sweter, bo był niezwykle praktyczny i wytrzymały. Jednocześnie musiała przyznać, że jego rozciągnięte rękawy i workowaty wygląd raczej nie dodają uroku młodej, dwudziestoośmioletniej kobie się swojemu odbiciu w wiszącym nad umywalką lustrze. Miała bladą twarz, a jej proste, pozbawione wyrazu brązowe włosy opadały kaskadą na ramiona. Jedyną rzeczą naprawdę godną uwagi były błękitne oczy, ale ona nigdy nie przywiązywała do tego wagi i wolała ukrywać je w biurze za dużymi okularami w ciemnych oprawkach, zupełnie nie dbając o takie szczegóły, jak kredka do powiek czy tusz do zastanawiała się, jak wyglądałaby po zmianie wizerunku. Lubiła oglądać w telewizji program, w którym zabierano się do jakiegoś beznadziejnego przypadku z koszmarną fryzurą i w rozciągniętym swetrze, i zamieniano go w królową piękności. Gdy patrzyła na swój zmechacony sweter i praktyczne buty na płaskiej podeszwie, przyszło jej do głowy, że pewnie sama by się tam kwalifikowa do swojego biurka, mimowolnie zastanawiała się, jak to jest być jedną z tych dziewczyn, które wiedzą, jak się ubierać i uczesać. Jak czuje się kobieta, która potrafi sprawić, że mężczyźni się za nią oglądają i w niej zakochują?Alice westchnęła. Raz, choć jeden raz w życiu chciałaby poczuć, jak to jest być piękną!Rozdział 2Wiesz, na czym polega twój problem, Alice?Alice nie była pewna, czy chce tego słuchać, doskonale bowiem wiedziała, co powie Stella.– Zupełnie ci nie zależy. Popatrz tylko na siebie – rzekła jej siostra, oskarżycielsko celując palcem w sweter, który Alice miała na sobie.– Szary! – niemal wypluła to słowo z ust, jakby miało paskudny smak.– Co jest złego w szarym? Jest teraz bardzo modny.– Na pewno nie taki jak ten!Alice machinalnie skubała swój zmechacony sweter, przyglądając się, jak Stella opada na kanapę naprzeciwko niej i pakuje łyżkę do pudełka z lodami.– Mniejsza z tym – ciągnęła z ustami pełnymi lodów czekoladowych. – Dlaczego przyszłaś?Alice wzięła głęboki oddech, z góry wiedząc, jak prawdopodobnie będzie wyglądała ich dalsza rozmowa.– Tata ma urodziny za niecałe dwa tygodnie, więc pomyślałam sobie…– Urodziny? O nie, całkiem zapomniałam – przyznała Stella.– W zeszłym roku też nie pamiętałaś.– Byłam zajęta.– Tak samo jak rok wcześniej.– Nie nudź, Alice. Boże, jesteś jeszcze gorsza niż mat chwilę obie siostry siedziały w milczeniu, wspominając mamę, której zostały tak okrutnie pozbawione, gdy Alice miała zaledwie dwanaście lat, a Stella tylko osiem.– Przepraszam, nie chciałam…– W porządku – odparła Alice. – Nie powinnam była tak zrzę ponownie zanurzyła łyżkę w pudełku z lodami, pewna, że jej się upiekło, ale Alice nie miała zamiaru dać się jej tak łatwo wywinąć.– Więc co robimy? – zapytała.– Z czym?– Z urodzinami taty!Stella wzruszyła ramionami, spuszczając oczy, starannie unikając wzroku siostry.– Coś musimy zrobić. W końcu nie co dzień kończy się siedemdziesiąt lat – naciskała Alice.– Jezu, to takie okropne mieć siedemdziesięcioletniego ojca – powiedziała Stella. – Co ta mama sobie myślała?– Była w nim zakochana – odrzekła Alice. – A to dobrze dla nas, bo inaczej nie byłoby na świecie ani mnie, ani ciebie. A poza tym on wcale nie był stary, gdy się urodziłyśmy, przynajmniej jak na mężczyznę.– Moim zdaniem to fatalnie, że faceci mogą mieć dzieci aż do późnej starości.– Przecież tata był ledwo po czterdziestce, gdy przyszłyśmy na świat. Jak na tamte czasy, nie był stary, a dziś siedemdziesiąt lat wcale nie oznacza starości. – Alice zamilkła na moment, wzdychając głęboko. – Zresztą nieważne. Pomyślałam sobie, że mogłybyśmy go odwiedzić.– O nie, Alice! – rzekła szybko Stella. – Wiesz, że nie znoszę tego okropnego miejsca! Śmierdzi tam szpitalem i starymi ludźmi.– Sama kiedyś się zestarzejesz i też będzie cię czuć – zauważyła Alice.– Nie bądź wredna!– Nie musimy wcale zostawać tam długo. Pomyślałam sobie, że mogłybyśmy go gdzieś zabrać.– Zabrać go? Tak po prostu, do ludzi? – zapytała Stella z przerażoną miną.– Nadal jest w stanie pojechać na jeden dzień nad morze i zjeść lody. Jeszcze nie umarł, nie zapominaj o tym!– Równie dobrze mogłoby tak być. Jego mózg już nie żyje.– Nieprawda!– Ale takie sprawia wrażenie za każdym razem, gdy go odwiedzam – nie dała się przekonać Stella.– A kiedy ostatnio u niego byłaś?– Nie wiem. Nie prowadzę ewidencji, jak to ty masz w zwyczaju. I tak zawsze byłaś jego ulubienicą.– Jak możesz tak mówić? To ty dostałaś dom! – zauważyła Alice, podnosząc wzrok ku wysokiemu sufitowi wiktoriańskiego bliźniaka.– A więc zazdrościsz mi domu, tak?– Nie, oczywiście, że nie.– Sama mówiłaś, że chcesz mieszkać na swoim.– Masz rację, Stello. Chcę tylko, żebyś czasami odwiedziła tatę. Może zabrałybyśmy go nad morze? Zawsze bardzo je lu tym momencie Alice stanęły przed oczami niekończące się wakacje nad morzem, na które jeździli całą rodziną. Do Great Yarmouth, Blackpool, Skegness, Brighton czy innych brytyjskich kurortów, gdzie cudownie spędzali czas, budując niesamowite zamki z piasku i pochłaniając całe góry waty cukrowej.– Przynajmniej tyle możemy dla niego zrobić.– Będzie strasznie zimno – Stella wzdrygnęła się teatralnie.– I co z tego? Ciepło się ubierzemy!– Ale jak się tam dostaniemy?– Sam z domu opieki zaproponował, że odwiezie nas na stację.– Do pociągu? Z jego wózkiem?– Oczywiście, że z wózkiem. Nie może już sam zbyt daleko chodzić.– Rany, wcale mi się to nie uśmiecha – przyznała się Stella.– Wiem, ale czy nie mogłabyś chociaż raz nie myśleć tylko o sobie?– A cóż to miało znaczyć?– To, że spróbowałabyś dla odmiany pomyśleć o tacie i o tym, jak bardzo chciałby nas obie zobaczyć i spędzić z nami dzień – z dala od domu opie zmarszczyła nos.– Moglibyśmy pojechać twoim samochodem – dodała Alice. – W końcu tata mówił, że mamy się nim dzielić.– No nie, Alice! Kiedy w końcu kupisz sobie własny? Najwyższy czas. Nie możesz oczekiwać, że inni ludzie będą wiecznie pomagać ci w niezręcznych sytu wzdrygnęła się na myśl, że ich ojciec został zaliczony do jednej z owych „niezręcznych sytuacji”.– Kiedy ostatnio prosiłam cię o pożyczenie samochodu?– Mówię tylko, że powinnaś mieć swój.– Nie stać mnie na kupno auta. Ledwo daję radę opłacić czynsz i rachunki.– Nie wiem, co ty robisz z pieniędzmi, siostro, naprawdę nie ugryzła się w język. Gdyby Stella, zamiast dostać wszystko od ojca, musiała sama się ruszyć i poszukać sobie pracy na pełny etat, dotarłoby do niej, jak ciężko żyje się w prawdziwym świecie.– W końcu to jest samochód taty – przypomniała jej Alice.– Wiem o tym. Stary grat. Powinien był mi kupić nowy. Nie mogę uwierzyć, że o tym nie pomyślał, zanim przeniósł się do domu opieki.– Miał ważniejsze rzeczy na głowie niż kupowanie córce nowego samochodu, gdy zaczął tracić pamięć.– A może pożyczysz samochód od Celii? Ona chyba ma jakąś wielką terenówkę? – zaproponowała Stella, mając na myśli najlepszą przyjaciółkę siostry.– Ma, ale ciągle wozi dzieciaki – zauważyła Alice. – Ostatnio prawie w ogóle się nie widujemy. Cały czas jest zajęta chłopcami. A poza tym tata nie chce widzieć Celii, tylko ciebie!Przez chwilę siedziały w milczeniu, a ich słowa wisiały ciężko w powietrzu.– Słuchaj – odezwała się w końcu Alice – nie przyszłam po to, żeby się z tobą kłócić.– To dobrze, bo nie jestem w nastroju. Miałam okropny dzień, jeśli chcesz wiedzieć – powiedziała Stella z kwaśną spojrzała na nią. Siostra była samolubna i irytująca, lecz dziś wyglądała jakoś blado, więc obudziły się w niej siostrzane uczucia.– Co się stało? – zapyta błękitne oczy Stelli jak na zawołanie wypełniły się łzami.– Chodzi o Joego! – wykrzyknęła.– Co z nim?– Zerwał ze mną!– Biedactwo! – rzekła Alice, pochylając się ku niej na kanapie i ściskając jej rękę. – Co się stało?– Powiedział, że jestem zbyt wymagająca. Co to w ogóle ma znaczyć?– To znaczy, że poświęcasz dużo czasu…– Daj spokój, przecież znam to słowo. Ale ja wcale nie jestem wymagająca! Od dwóch tygodni nie byłam u fryzjera. Dwa bite tygodnie! A popatrz na moje paznokcie!Alice rzuciła okiem na jej nieskazitelne długie paznokcie w szkarłatnym kolorze.– Pozadzierane i z odpryskami, ale jakoś wytrzymam do jutrzejszej wizyty u kosmetyczki. Pytam się więc – czy to jest oznaka bycia wymagającym?– Ale…– Powiedział mi też, że nie cieszą mnie proste rzeczy w życiu. I to tylko dlatego, że nie chciałam z nim pojechać na jakieś beznadziejne wakacje na kempingu. Powiedz tylko, która zdrowa na umyśle dziewczyna miałaby ochotę spać w namiocie? Na gołej ziemi?Alice przypomniała sobie Joego. Był typem sportowca o ramionach silnych jak u alpinisty i atletycznej budowie ciała. Mogłaby znaleźć dowolną liczbę dziewczyn, które oddałyby wszystko, żeby tylko spędzić z nim noc pod namiotem. Ale nie jej siostra. Ją zadowoliłby tylko co najmniej pięciogwiazdkowy hotel.– To zwykły drań – dopowiedziała Stel westchnęła. Joe w żadnym wypadku nie był draniem. Alice nawet go lubiła, ale i tak z góry wiedziała, co się wydarzy – najprawdopodobniej zmęczą go kaprysy Stelli i jej nieustanne flirty. Jakby na dowód tego nie dało się nie zauważyć, że na kominku stało rzędem pięć walentynkowych kartek. Aż pięć! Od kogo je dostała? Alice z łatwością mogła sobie wyobrazić, jak Stella flirtuje z każdym z ich nadawców z osobna.– Akurat zarezerwowaliśmy wakacje w Grecji – ciągnęła Stella, głośno pociągając nosem. – Tak się na nie cieszyłam. Joe wiedział, jak bardzo potrzebny mi odpoczy zamrugała ze zdumienia, zastanawiając się, od czego tak naprawdę miałaby odpoczywać jej siostra.– I co zrobisz? – zapytała.– Na pewno nie pozwolę, żeby przepadły. Joe oddał mi bilety, bo pewnie bał się, że zrobię mu awanturę. Zobacz wstała, by wziąć ze stołu broszurę, którą rzuciła na kolana Alice.– Strona osiemna przekartkowała folder w poszukiwaniu właściwego miejsca, po czym aż gwizdnęła z podziwu na widok przepięknej białej willi o jasnoniebieskich okiennicach, z basenem i tarasem z widokiem na morze. Na pewno nie była to typowa grecka wyspa nastawiona wyłącznie na turystów, pełna hałaśliwych klubów nocnych i barów. Wyglądała na cichą i elegancką – idealne schronienie przed światem. Trzeba przyznać, że Joe miał dobry gust – wyspa prezentowała się rewelacyjnie.– Musisz pojechać ze mną, Alice!– Co takiego?– Musisz się wybrać ze mną. Nie mogę jechać sama, zanudziłabym się na śmierć. Prosiłam już Lily i Becks, ale one nie mogą. Pytałam nawet Jess, choć wcale jej nie lubię, ale ona też odmówiła. Zostałaś tylko ty. Nie musisz za nic płacić, chociaż mogłabyś mi kupić jakiś prezent w podziękowaniu. Widziałam ostatnio przepiękny kaszmirowy sweter, bardzo by mi się taki przydał. Proszę, powiedz, że pojedziesz!Alice zagryzła wargę. Nad czym się tutaj zastanawiać? Tydzień cudownego słońca na uroczej greckiej wyspie, z dala od ponurej aury Norfolku i biurowych problemów. Dokładnie tego było jej trzeba.– Proszę, Alice! Wiem, że nigdy byś sobie nie wybaczyła, że jadę na wakacje sama jak palec! W życiu nie pozwoliłabyś na coś takiego, prawda?Alice spojrzała na siostrę. Była bardzo dobra w przekonywaniu innych, by robili to, co chciała. Alice oczywiście miała zamiar się zgodzić, ale nie dlatego, że Stella próbuje wywołać w niej poczucie winy. Bardzo chciała pojechać, lecz jednocześnie przyszło jej do głowy, że może wykorzystać te wakacje jako kartę przetargową.– No nie, Alice! Będę taka nieszczęśliwa, jeśli pojadę sama! – ciągnęła Stella z grobową uniosła do góry ręce w geście rzekomej kapitulacji.– Dobrze – zgodziła się – wybiorę się z tobą. Ale pod jednym warunkiem.– Jakim? – chciała wiedzieć Stella.– Pojedziesz ze mną na urodziny taty i postarasz się, żeby przyjemnie spędził ten wydała głębokie westchnienie. Nie wyglądała na uszczęśliwioną i przez chwilę Alice obawiała się, że jej szantaż nie zadziała. Ale udało się.– W porządku – oznajmiła wreszcie Stella.– Słowo?– Słowo – potwierdziła jej młodsza siostra. – Poja 3Jedną z zalet mieszkania w Norfolku była bliskość morza i plaż, które rozciągały się na północy i na wschodzie. Dojazd na wybrzeże bez samochodu bywał jednak kłopotliwy, dlatego Alice nie wybierała się tam zbyt często. Dzisiejszy dzień stanowił miłą odmianę.– Dobrze, że Stella pożyczyła nam swój samochód – powiedział Terry Archer.– To jest twój samochód, tato – zauważyła Ali głową.– Nie, na pewno należy do niej – stwierdził, wskazując głową różowe futrzane kostki do gry zawieszone na luster mruknęła coś pod nosem, a potem zdjęła je i cisnęła na tylne siedzenie.– Stella przeprasza, że nie mogła się dziś pojawić – rzekła. – Bardzo chciała tu westchnienie ojca.– Alice, nie musisz kłamać w imieniu siostry. Wiem, jaka ona jest. Zdaję sobie sprawę, że mogę ją zobaczyć tylko przy jakiejś specjalnej okazji, na przykład gdy potrzebny jej mój podpis.– Chyba nie męczy cię nadal o pieniądze? – zapytała Alice w osłupieniu.– Tylko wtedy, gdy jej na to pozwalam.– Tato!– Czasami trudno mi jej odmówić, tak samo jak twojej matce. Jej też nigdy nie potrafiłem powiedzieć „nie”.– Ale mnie byś odmówił? – spytała Alice z szerokim uśmiechem.– Przede wszystkim, moja droga, ty nigdy nie pro uśmiechnęła się do niego, skręcając w drogę wiodącą wzdłuż wybrzeża, ale w środku aż kipiała ze złości na wspomnienie telefonu, jaki odebrała dziś rano od siostry.– Alice? – wychrypiał w słuchawce słaby głosik.– Stella?Po drugiej stronie słuchawki rozległo się chrząknięcie i ponownie odezwał się zachrypnięty głos.– Nie czuję się najlepiej. Chyba bierze mnie gry chciałaby jej wierzyć – naprawdę chciałaby – ale Stella miała zwyczaj podnosić fałszywy alarm za każdym razem, gdy było jej to na rękę, więc trudno było się zorientować, czy mówi prawdę.– Leżysz w łóżku? – zapytała Alice.– Tak – wychrypiała Stella.– To dobrze. W takim razie wpadnę, żeby zabrać samochód.– Co? – krzyknęła.– Podobno straciłaś słuchawce ponownie dało się słyszeć chrząknięcie.– Bo tak jest! Po co ci mój samochód?– Na urodziny taty. Jeśli leżysz w łóżku, nie będzie ci potrzebny – wyraziła swoje zdanie Alice i natychmiast odłożyła słuchaw godzinę później Stella otworzyła jej drzwi, widać było, że włożyła sporo wysiłku, żeby pieczołowicie potargać sobie włosy, ale nie dało się nie zauważyć, że pod szlafrokiem jest kompletnie ubrana, a na twarzy ma pełny makijaż. Alice nie zamierzała jednak jej tego wytykać. Jedno było pewne – nie mogła pozwolić, żeby cokolwiek zepsuło jej ten wyjątkowy dzień, który miała spędzić z oj miejscowości Bexley-on-Sea nie dane było, co prawda, szczycić się wesołym miasteczkiem jak Great Yarmouth czy szerokim molem jak Cromer, ale Alice miała nieodparte wrażenie, że to wręcz działa na jej korzyść. Było to staromodne miejsce z rzędami przedpotopowych pensjonatów i prostą promenadą, wzdłuż której stały urocze małe budki oferujące rybę z frytkami i lody. Miasteczka raczej nikt nie nazwałby mekką turystów mających zamiar zwiedzać Norfolk, ale chętnie przyjeżdżali do niego miejscowi, a Alice bardzo je lubi samochód na nabrzeżu i wcisnęła na głowę wełnianą czapkę. Gdy tylko otworzyła drzwi, natychmiast przywitał ją podmuch lodowatego, przesiąkniętego zapachem soli wiatru. Wyjęła z bagażnika wózek inwalidzki, rozłożyła go w rekordowym tempie, a potem pomogła ojcu wydostać się z wnętrza samochodu i na nim usiąść.– Tylko na chwilę – zaznaczył – a potem trochę się przespaceru odznaczało się stalowoszarym kolorem, identycznym jak barwa nieba. Na horyzoncie piętrzyły się ogromne zwały ciemnych chmur, a wiejący z północy mroźny wiatr przypomniał Alice, jak niewiele dzieli ich od bieguna północnego.– Niezbyt dobry dzień, żeby zamoczyć nogi, prawda? – zauważył siedzący na wózku Terry.– Przepraszam, tato. To był beznadziejny po rękę i ścisnął jej dłoń.– Łyk bryzy dobrze nam zrobi – powiedział – nawet gdy przy okazji chce nam ona urwać gło chwilę przemieszczali się w milczeniu promenadą wzdłuż morza, każde z nich zatopione we własnych myślach. Budki były nieczynne, pogrążone we śnie na długie zimowe miesiące, ale Alice wypatrzyła po drodze otwartą kawiarnię – postanowiła wstąpić tam później.– Postaw mnie tutaj – poprosił tata po mniej więcej dziesięciu minutach spaceru – i usiądź na chwilę koło mnie. Czuję się samotny, gdy jesteś za moimi plecami i nie da się z tobą normalnie rozma ustawiła wózek przy ławce i usiadła obok. Ławka była wilgotna od bryzy, a jej siedzenie – zimne i nieprzyjemne, mimo to dobrze było posiedzieć sobie z ojcem. Ujęła jedną z jego szerokich dłoni i ścisnęła obiema rękami.– Ale masz zimne ręce – powiedziała. – Nie powinniśmy za długo tu przesiady milczał. Dostrzegła, że patrzy daleko przed siebie na morze. Widząc jego oczy, jakby zamglone wspomnieniami z przeszłości, zaczęła się zastanawiać, o czym tak rozmyśla.– Pamiętasz, jak przyjeżdżaliśmy tutaj z mamą? – odezwał się w końcu.– Oczywiście, że tak – przytaknęła Alice. Przypomniała sobie mamę, jak wstawała dużo wcześniej od nich, żeby przygotować gigantyczny…(fragment)…...Całość dostępna w wersji pełnejRozdział 4(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 5(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 6(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 7(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 8(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 9(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 10(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 11(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 12(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 13(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 14(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 15(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 16(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 17(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 18(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 19(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 20(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 21(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 22(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 23(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 24(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 25(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 26(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 27(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 28(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 29(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 30(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 31(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 32(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 33(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 34(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 35(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 36(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 37(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 38(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 39(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 40(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRozdział 41(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejRok później(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejPrzeczytajcie wywiad na wyłączność z Victorią Connelly(fragment)…...Rozdział dostępny w wersji pełnejSpis treściKarta tytułowaKarta redakcyjnaDedykacjaPodziękowaniaPrologRozdział 1Rozdział 2Rozdział 3Rozdział 4Rozdział 5Rozdział 6Rozdział 7Rozdział 8Rozdział 9Rozdział 10Rozdział 11Rozdział 12Rozdział 13Rozdział 14Rozdział 15Rozdział 16Rozdział 17Rozdział 18Rozdział 19Rozdział 20Rozdział 21Rozdział 22Rozdział 23Rozdział 24Rozdział 25Rozdział 26Rozdział 27Rozdział 28Rozdział 29Rozdział 30Rozdział 31Rozdział 32Rozdział 33Rozdział 34Rozdział 35Rozdział 36Rozdział 37Rozdział 38Rozdział 39Rozdział 40Rozdział 41Rok późniejPrzeczytajcie wywiad na wyłączność z Victorią Connelly
71 mil views, 55 likes, 25 loves, 3 comments, 5 shares, Facebook Watch Videos from TYLKO HITY!: Uważaj, o czym marzysz… "Ostatniej nocy w Soho" - w kinach od piątku!
Szukany produkt jest niedostępny - może podobny produkt? Wydawnictwo: Pascal Liczba stron: 384 Opis Dane szczegółowe Recenzje Dostawa i Płatność Produkty autora Opis Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!!! Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba, żeby odpocząć od codzienności i problemów w pracy. Gdy Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim? Dane szczegółowe Identyfikator produktu 447147 Tytuł Uważaj, o czym marzysz Autor Connelly Victoria Wydawnictwo Pascal Język wydania polski Język oryginału angielski Liczba stron 384 Data premiery 2014-06-18 Rok wydania 2014 Wymiary produktu [mm] 202 x 132 x 28 Okładka okładka miękka Waga Produktu [kg] Cena detaliczna 36,90 zł Nasza cena 35,06 zł Recenzje Dostawa czas dostawy koszt za pobraniem InPost Paczkomaty 24/7 8. sierpnia, pon. — 9. sierpnia, wt. 11,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Orlen Paczka 6,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł DPD - Odbiór w Punkcie 8. sierpnia, poniedziałek 9,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Kurier DPD 8. sierpnia, poniedziałek 11,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Kurier InPost 8. sierpnia, poniedziałek 14,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska 9,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska - Odbiór w Punkcie 7,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Odbiór osobisty w Bielsku-Białej 8. sierpnia, poniedziałek Bestsellery Pakiet: Strefa przedszkolaka. Poziom B+ Sześciolatek Biologia na czasie 1. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres rozszerzony Odkryć fizykę 1. Podręcznik ze zbiorem zadań dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres podstawowy Kocham Czytać. Seria logopedyczna. Pakiet 18 zeszytów To jest chemia 1. Chemia ogólna i nieorganiczna. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres podstawowy Upadek Mrocznego Rycerza. Batman Knightfall. Tom 2 Polityka prywatności Informujemy, iż w celu realizacji usług dostępnych w naszym sklepie, optymalizacji jego treści, dostosowania sklepu do Państwa indywidualnych potrzeb oraz personalizacji wyświetlanych reklam w ramach zewnętrznych sieci remarketingowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego sklepu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies. Więcej informacji zawartych jest w polityce prywatności sklepu.
Halo, halo czy mnie słuchać? Zapraszam Cię do wysłuchania pierwszego oficjalnego odcinka podcastu Krok po kroku w odświeżonej formie. Zaczynamy oczywiście od
Kupując książki z kilku naszych aukcji za dostawę zawsze płacisz tylko raz!Masz pytania? Zadzwoń lub napisz! Poniedziałek – Piątek12 210 09 02 ( realizujemy natychmiast, ponieważ posiadamy 80 tys. książek w magazynie o powierzchni prawie 4100 m²! Zamówienia realizujemy natychmiast po wypełnieniu formularza pozakupowego!Wszystkie sprzedawane książki są nowe i znajdują się w naszym magazynie w Krakowie!Uważaj, o czym marzyszNasza cena:27,68 zł (oszczędzasz 9,22 zł)Cena rynkowa: 36,90 złAutor:Victoria ConnellyWydawnictwo:PascalRok wydania:2014Oprawa:miękka ze skrzydełkamiLiczba stron:384Format: ISBN:9788376423470Numer EAN:9788376423470Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!!!Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba, żeby odpocząć od codzienności i problemów w Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim?Jak kupić książki z kilku aukcji i zapłacić tylko raz za dostawę?1. Dodaj wszystkie książki do koszyka 2. Przejdź do koszyka, zaznacz wszystkie pozycje i kliknij przycisk Uwaga! Nie klikaj przycisku Kup Teraz dla każdej pozycji osobno! Ważne aby kliknąć tylko raz, już po zaznaczeniu wszystkich interesujących Cię dostawy dla Poczty Polskiej, przesyłek kurierskich, Paczkomatów InPost i odbioru w kioskach RUCHuSposób dostawyKoszt dostawyPłatność przy odbiorzelub z góry (PayU, przelew)Paczka w RUCHu - odbiór w kiosku RUCHuNazwa w Allegro: Odbiór w punkcie - Paczka w RUCHu2,99 złPoczta Polska - odbiór w placówceNazwa w Allegro: Odbiór w punkcie - E-PRZESYŁKA3,99 złPoczta Polska - doręczenie do KlientaNazwa w Allegro: Paczka pocztowa lub przesyłka pobraniowa6,99 zł6,99 złKurier DPDNazwa w Allegro: Kurier. Jeśli chcesz, aby paczka została nadana Kurierem DPD - poinformuj nas o tym w "informacjach dla sprzedającego"9,99 złKurier PocztexNazwa w Allegro: Kurier. Jeśli chcesz, aby paczka została nadana Kurierem Pocztex - poinformuja nas o tym w "informacjach dla sprzedającego"9,99 złPrzy jednorazowym zakupie wielu pozycji koszt dostawy ponosi się tylko raz. Po dokonaniu zakupów należy koniecznie wypełnić formularz pozakupowy i wybrać formę nadaniu paczki zawsze informujemy e-mailem i SMS-em podając numer listu przewozowego i link do śledzenia wysyłamy paczek za osobisty w naszym lokaluLokalizacjaKoszt0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 zł0,00 złPo dokonaniu zakupu wybierz w formularzu pozakupowym "Odbiór osobisty" oraz poinformuj nas gdzie chcesz odebrać zamówienie, wpisując adres lokalu w "informacjach dla sprzedającego".Po wybraniu lokalu zamawiane pozycje zostaną przez nas przetransportowane we wskazane miejsce i będzie można je odebrać. O możliwości odbioru zostaniesz poinformowany e-mailem i wyżej wymienionych lokalizacjach znajdują się tylko książki wcześniej zamówione przez Klientów.
Wszystko, o czym marzysz by Greenberg Mike, Apr 13, 2015, Muza edition, paperback Wszystko, o czym marzysz (Apr 13, 2015 edition) | Open Library It looks like you're offline.
Każdy ma jakieś marzenia, postanowienia i pragnienia, które wyraża najczęściej z początkiem nowego roku, mając nadzieję, że w nadchodzących dniach otrzyma to, czego sobie życzy. Większość z nas uważa, że doskonale wie, co jest nam potrzebne do szczęścia, więc snuje plany na przyszłość, by czuć się jak najlepiej w swojej przestrzeni życiowej. Bohaterka książki „Niepokorna” także ma swoje marzenia, od których uzależnia swoje poczucie szczęścia. Tymczasem wkrótce przekonuje się, że dobrze jest uważać na to, o czym się marzy, bo może się to Storm tydzień wcześniej skończyła trzydzieści lat i wydaje się kobietą spełnioną, przynajmniej zawodowo, na stanowisku zastępczyni dyrektora generalnego w firmie Holding Enterprise. Do niedawna była najszczęśliwszą osobą na świecie, gdyż jej ukochany mężczyzna, Mark oświadczył się jej i razem planowali przyszłość. Niestety, tuż przed Nowym Rokiem, który mieli witać razem w Paryżu, on nagle zrywa z nią mówiąc, że „życie jest za krótkie, że każdy z nas żyje raz” i powinien być pewnym, z kim chce spędzić przyszłość. Zamiast z nim, spędza noworoczny czas z przyjaciółką, Poppy, która bez zastanowienia przylatuje do Francji, by ukoić ból porzuconej narzeczonej. Gdy wybija północ, Ivy wyraża postanowienie, że za rok, o tej porze będzie już mamą, czyli spełni się jej marzenie o urodzeniu powiedzieć, trudniej trzy miesiące i nadal nie widać szansy na zrealizowanie tego pragnienia. Czas biegnie, więc Ivy wpada na szalony pomysł. Postanawia iść do klubu „Nightmare” w Greenwich zrzeszający bogatych londyńskich biznesmenów, którzy ukrywają się pod maskami prowadząc tam aktywne życie towarzyskie i seksualne. To wśród nich Ivy chce znaleźć ojca dla swego przyszłego dziecka. Poppy uważa ten pomysł za szalony, ale Ivy jest zdesperowana i gotowa na wszystko. Nie ma zamiaru ciągnąć ewentualnej znajomości dalej i ujawniać swojej tożsamości poznanemu mężczyźnie, lecz spotkać się z nim do momentu, gdy zajdzie w ciążę. Nie spodziewa się, że ta decyzja mocno zaważy na jej życiu i pokaże, że marzenia potrafią się spełniać w nieoczekiwany sposób. Tymczasem firmę, w której pracuje Ivy, przejmuje pod swoją władzę niejaki Ashton McCain, który okazuje się być surowym, wymagającym szefem, często działającym na nerwy pracowników i patrząc na okładkę spodziewacie się wylewającego się z każdej strony powieści seksu, to możecie być zaskoczeni tym, co w rzeczywistości dzieje się w tej historii. Muszę przyznać, że pomysł na fabułę jest dosyć oryginalny, chociaż nie całkiem nieprzewidywalny. Historia zaczyna się jak typowy erotyk i dlatego nie brakuje w niej odważnych scen, ale napisanych ze smakiem. Natomiast nie jest to wątek najważniejszy, gdyż podążając za kolejnymi epizodami wyłaniają się różne zagadnienia, które wywołują ogromny bagaż emocji. W efekcie nie jest to łatwa, spokojna, słodka lektura, skupiająca się tylko na erotyzmie, którego z czasem jest coraz mniej i ten wątek przesłaniają istotne problemy, z którymi można spotkać się w realnym życiuPani Monika Cieluch potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika nie tylko sferą intymną, ale też dramaturgią, której tutaj nie brakuje. Na plan pierwszy wysuwają się relacje między głównymi bohaterami, problem związany z ciążą, ale też warunki pracy w korporacji i panujące w niej układy. Do samego końca nie sposób oderwać się od lektury, gdyż stopniowo wyłaniają się tajemnice, które rzutują na relacje Ashtona i Ivy. Siłą są bardzo dobrze stworzeni bohaterowie oraz postacie drugoplanowe, o których chętnie przeczytałabym osobną powieść, na przykład o Poppy, której historię poznajemy z perspektywy Ivy, więc można poczuć niedosyt w poznawaniu tej postaci. Ogrom emocji wywołują relacje między Ivy i jej rodzicami, którzy nie potrafią zaakceptować wyborów jest osobą, której nie można nie lubić. Imponuje swoją postawą wobec współpracowników, odważnymi ripostami na chłód swego szefa, przeciwstawianiem się jego decyzjom, a jednocześnie rozbraja swoją potrzebą bycia matką i potrzebą bliskości drugiego człowieka. Sympatię również wzbudza Ashton, który z pozoru jest wyniosły oschły i ponury. Zyskuje wówczas, gdy poznajemy go lepiej poprzez jego perspektywę relacji wydarzeń. Przez większą część fabuły o kolejnych wydarzeniach opowiada nam głównie Ivy, ale i Ashton ma też możliwość pokazania nam swojego punktu widzenia, lecz jest go zdecydowanie za mało. Nie jest to zatem narracja naprzemienna, gdyż przez większą część książki znamy tylko wersję głównej bohaterki. Ma to swoje uzasadnienie, zwłaszcza w ostatnich rozdziałach, gdyż jesteśmy zaskakiwani niektórymi sytuacjami, tak jak Ivy.„Niepokorna” to powieść o charakterze erotyczno-obyczajowym, która nie jest romansem skupionym tylko i wyłącznie na relacjach damsko-męskich, ale przede wszystkim autorka ujmuje w niej głębszy sens. Jest w tej powieści ból, cierpienie, życie z trudnym bagażem przeszłości, rozgoryczenie, smutek, radość, nadzieja i miłość. Niektóre wątki są przewidywalne, ale nie wszystkie, więc nie brakuje elementów zaskoczenia. Są w niej sceny pobudzające wyobraźnię, z ładnie opisanymi odczuciami, panującym pożądaniem, ale też wątki wzbudzające złość, łzy, wzruszenie i tkliwość. To wielowarstwowa opowieść o znajdowaniu sensu życia, gdy nie wszystko biegnie według naszych wyobrażeń, tak jakbyśmy Ivy uświadamia, że chęć posiadania dziecka nie zawsze może być dla drugiej osoby czymś, czego pragnie i to nie dlatego, że nie chce być rodzicem, ale dlatego, że przeszłość jest zbyt bolesna. Autorka w oryginalny sposób zwraca uwagę na to, że każda decyzja ma wpływ nie tylko na nas, ale też rezonuje na osoby z naszego otoczenia. To, co dla jednej osoby jest szczęściem, spełnieniem pragnień, dla drugiej może być traumą, o której trudno zapomnieć. Pokazuje, że nie zawsze realizacja marzeń przebiega tak, jakbyśmy chcieli, a miłość przychodzi czasami w nieoczekiwany przeczytałam, dzięki wydawnictwu AMARE
mj8dZmI. cu1dd31b73.pages.dev/76cu1dd31b73.pages.dev/25cu1dd31b73.pages.dev/353cu1dd31b73.pages.dev/42cu1dd31b73.pages.dev/45cu1dd31b73.pages.dev/158cu1dd31b73.pages.dev/105cu1dd31b73.pages.dev/307cu1dd31b73.pages.dev/68
uważaj o czym marzysz